Myślałem, że powiedział to w sposób złośliwy, by trochę mi dopiec, ale wbrew pozorom nie usłyszałem w jego głosie żadnego takiego tonu. Był on żartobliwy, owszem, ale to był taki sympatyczny, żartobliwy ton. Wychodzi więc na to, że ktoś tu ma całkiem dobry humor. No proszę, a był wczoraj taki niepewny, kiedy zapinałem obrożę na jego szyi. Wiedziałem, że mu się spodoba. Mamy całkiem podobny i rzadko spotykany gust, jak chodzi o sprawy łóżkowe. I chyba dlatego nie chcę tak łatwo od niego odejść, w końcu gdzie ja indziej znajdę kogoś z takimi samymi zachciankami, jak ja? To pewnie dlatego aż tak czuję się przy nim dobrze. To musi być to.
- Kawa nie jest trudna do zrobienia – powiedziałem spokojnie, w końcu zabierając się za jedzenie.
Gdybym był w domu, pewnie bym po prostu użył dzwoneczka, by służba przyniosła mi śniadanko prosto do łóżka, dzięki czemu nie musiałbym się ruszać za bardzo. Może jeszcze po śniadaniu zaciągnę go do łóżka, oczywiście tylko po to, by sobie poleżeć pod ciepłą kołdrą. Nie za bardzo chciało mi się w tym momencie wracać do domu. Odpowiedzi na pewno jeszcze żadne nie przyjdą, babka będzie narzekała, że znów spędzałem noc poza domem, że co ja robiłem, i mam się zająć przygotowaniem do ślubu, i jeszcze dwadzieścia innych rzeczy. Tylko Suzue się mnie nie czepia. Wspaniała kobieta. Ktokolwiek zostanie jej mężem w przyszłości, na pewno będzie wielkim szczęściarzem.
- Omlet też – odpowiedział, a ja od razu pokręciłem głową. Dla niego na pewno było proste, ja bym to albo spalił, albo się poparzył, albo i jedno i drugie na raz. Od gotowania są ludzie, którzy mają do tego talent, czyli nie ja. – Jakbyś trochę popróbował, na pewno by ci się udało.
- Na szczęście otaczają mnie ludzie, którzy to potrafią i nie muszę się o to martwić – odpowiedziałem, pochłaniając omlet, który był przepyszny. Jajka na śniadanie to najlepsze śniadanie, jakie tylko może istnieć. - Jak zjemy, możesz nam kąpiel przygotować – zasugerowałem czując, że po wczorajszym stosunku taka kąpiel jest mi potrzebna. I nie tylko mnie, Haru też musi się umyć. A jak się umyjemy, mogę mu zmienić bandaż na czysty i suchy.
- Nam? – powtórzył, unosząc jedną brew. Źle mnie usłyszał? Chyba powiedziałem wszystko wyraźnie i głośno. Poza tym, nie ma problemów, ze słuchem. Chociaż, czasem wydaje się, że coś tam z głową ma nie tak... lepiej doprecyzuję, by sobie coś innego nie ubzdurał.
- Nam. Ty potrzebujesz kąpieli. Ja potrzebuję kąpieli. Więc skoro oboje potrzebujemy kąpieli, możemy wykąpać się razem. Oszczędność i wody, i czasu, i ogólnie wszystkiego. Poza tym, już raz się razem kąpaliśmy – powiedziałem, odsuwając od siebie już pusty talerz. Naprawdę byłem głodny. Nie wiem, jak on mógł dalej spać, i że jego głód nie obudził.
- Kąpaliśmy się, ale wtedy trochę w to nie dowierzałem. I nadal nie dowierzam – odparł, także kończąc swoją porcję.
- Jak ci przebijali dłoń i łamali żebra nie trafili cię jeszcze przypadkiem w głowę? – zapytałem złośliwie, zabierając od niego talerz, by móc go umyć.
- Powinieneś zostać jakimś komediantem, nie strażnikiem – mruknął, wstając z krzesła i kierując się do łazienki. Nie wiem, czy byłbym dobrym komediantem. Komediant musi mieć bogatą ekspresję twarzy. Ja tego nie mam. Ale on już jak najbardziej.
Te myśli jednak zostawiłem dla siebie, spokojnie zmywając naczynia i czekając na znak od Haru, że kąpiel jest gotowa. A kiedy tak się stało, poszedłem za nim do łazienki, sprawdziłem oczywiście temperaturę wody i jak na pewno była odpowiednia, zdjąłem z siebie ubrania, by móc do niej wejść. A Haru znów się zawiesił. Nie rozumiałem tego za bardzo.
- Nie widzisz mnie pierwszy raz nagiego, musisz się tak na mnie patrzeć? – zapytałem, wchodząc do balii i cierpliwie czekając, aż i on to zrobi, bo przecież muszę oprzeć się o jego tors. Muszę przyznać, jego wzrok trochę mnie jednak peszył. Bo jednak... może coś z moim ciałem było nie tak i dlatego się tak gapi? Nie no, co ja w ogóle myślę. Moje ciało jest perfekcyjne i jeszcze przez długi czas właśnie takowe będzie. Skąd mi się ta myśl w ogóle wzięła, to ja nie mam pojęcia.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz