Prychnąłem cicho na jego słowa. Bez przesady, ja nigdy nie byłem o nic zazdrosny, bo przecież o co takiego miałbym być? Nie muszę się o nic martwić, zawsze dostaje to, czego chcę, więc skąd niby u mnie miałaby się znaleźć zazdrość? On chyba nie za bardzo to przemyślał, zarzucając mi zazdrość.
- Nie jestem zazdrosny, nawet nie wiem, co to znaczy być zazdrosny – mruknąłem, odwracając się w stronę worku treningowego, w który uderzyłem z całą swoją siłą. Worek zatrzeszczał niebezpiecznie na haku, na którym był powieszony.
- No dobrze, więc dlaczego nie chcesz, bym spotkał się z Ryo? – spytał, używając takiego dziwnego tonu. I ten ton strasznie mi się nie spodobał, brzmiał tak, jakby chciał mnie do czegoś sprowokować.
- Bo mi się nie spodobał. Bo mnie irytuje. Bo ewidentnie ma nadzieję na znacznie bliższą relację z tobą, niż tylko przyjaźń. I ma też strasznie irytujący głos. Nie spodobał mi się po prostu – podsumowałem, czując dziwną złość na samo wspomnienie tego chłopaka.
Trochę sam jego nie rozumiałem. Zazwyczaj nie czułem aż tak silnych emocji do kogokolwiek, czy to ktoś mi się spodobał, czy też nie. Z tym całym Ryo było zupełnie inaczej. Czy go widziałem, czy go słyszałem, czułem złość, która już nawet podchodziła pod wściekłość. Co zabawne, poczułem to dopiero dzisiaj, kiedy byłem świadkiem jego rozmowy z Haru, kiedy słyszałem ton głosu, widziałem to spojrzenie błądzące po jego szyi, którą oznaczyłem malinkami i śladami ugryzień... po prostu nie podobało mi się to, że był tak blisko niego. Szokowało też mnie to, że Haru naprawdę nie dostrzegał, że ten cały Ryo na niego leci. To było aż takie oczywiste.
- Więc to jest zazdrość, mój drogi – wyjaśnił, uśmiechając się głupkowato.
- To nie jest zazdrość – uparłem się, po raz kolejny uderzając o worek, który tym razem spadł z haka z głośnym hukiem.
- Jeszcze popracujemy nad twoimi emocjami – stwierdził, na co zmarszczyłem brwi. A co jest nie tak z moimi emocjami? To on dostrzegał we mnie emocje, których w ogóle nie miałem, jak chociażby tę zazdrość. Niech on się lepiej sobą zajmie.
- Z moimi emocjami wszystko w porządku. Przyjdę do ciebie wieczorem – powiedziałem chłodno i mając serdecznie dosyć tej rozmowy, opuściłem pomieszczenie. Zresztą, nawet nie miałem co tam zrobić, w końcu zepsułem worek treningowy, beznadziejna jest ta sala.
Nim opuściłem koszary, musiałem się oczywiście przebrać, a po tym w złym humorze wróciłem do domu. Właściwie, to nie planowałem dzisiaj wieczorem do niego zaglądać, ale co, miałem pozwolić, by ta dwójka się spotkała? Niedoczekanie tego Ryo całego.
W domu dosyć szybko dokończyłem to, co miałem dzisiaj zrobić, a następnie umyłem się i przebrałem w nowe rzeczy. Wszyscy wyczuwali mój paskudny humor, dlatego wszyscy schodzili mi z drogi. I bardzo dobrze, bo z jedyną osobą, z którą teraz chciałbym rozmawiać, to Haru. Chociaż w sumie, to nie chciałbym z nim pogadać. Porobiłbym z nim coś innego. I to w jego sypialni.
Podczas mycia się zacząłem trochę myśleć na temat tego całego dzisiejszego wydarzenia. Jak już teraz trochę uspokojony jestem, i nad tym się zastanowiłem wszystkim, to... naprawdę nie wiem, co się stało. W życiu się tak nie czułem. A na samą myśl o tym, że mieliby się spotkać, chociażby na to głupie piwo czy kolację, to żołądek wręcz ściskał mi się ze złości. Może tak odrobinkę byłem... zazdrosny. Ale tak troszeczkę. W końcu był moim chłopcem, nie chcę, by się spotykał z innymi.
Kiedy wyszedłem z łazienki już ubrany i podszedłem do lustra, by się uczesać. Machinalnie chciałem zaczesać swoją grzywkę do tyłu, ale jakoś tak się zawahałem. Haru mówił mi, że woli, kiedy moja grzywka jest na czole. I tamten chłopak też miał grzywkę na czole. Jak do niego pójdę, też pewnie skończę z poczochranymi włosami. A jest ciemno, nikt mnie widzieć nie będzie, więc pójdę do niego w tych okropnych dla mnie włosach. Tylko niech za bardzo się do tego nie przyzwyczaja, bo do ludzi dalej będę wychodził w fryzurze nienagannej.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz