Nie byłem pewien tak do końca, co mnie obudziło. Czy były to promienie słońca uderzające prosto w moje oczy, czyjeś intensywne spojrzenie, brak Mikleo obok mnie czy też te wszystkie rzeczy naraz, ale kiedy tylko uchyliłem powieki, dostrzegłem czyjeś wielkie, lawendowe tęczówki wpatrujące się we mnie z wyczekiwaniem. Pierwsza moja myśl była taka, że był to mój mąż, w końcu tylko on miał taki kolor oczu, ale po chwili odrzuciłem tą myśl. On nie miał aż tak dużych oczu. I nie był aż tak malutki. Ja wiem, że był malutki i słodziutki, ale bez przesady. A najważniejszą wskazówką było chyba to, że nie miał ciemnych włosków.
- Dada? – usłyszałem słodziutki głos Misaki. Kochałem ją najbardziej na świecie, ale w tym momencie nie za bardzo chciało mi się wstawać. Najchętniej to bym się odwrócił, zakrył kołdrą i poszedł spać dalej, ale wiedziałem, że na to sobie pozwolić nie mogłem. Za to na pięć minutek leżenia jak najbardziej.
- Pięć minutek, Misaki, pięć minutek – wymamrotałem, przekręcając się na plecy i przecierając zmęczone powieki. Czym ja taki zmęczony byłem? Przecież nic takiego wczoraj nie robiłem, nawet w pełni dołu nie posprzątałem, a to był mój zamiar. Gdyby tylko mój Miki mnie nie zaciągnął na górę, na pewno bym to skończył.
- Jestem Hana – poprawiła mnie, co mnie mocno zaskoczyło. Hana? Ale jak? Przecież jej włosy były jasne, nie ciemne... otworzyłem oczy i spojrzałem na dziewczynkę raz jeszcze. Teraz jej włoski były jaśniutkie, jak to u mojego męża. Mój boże, co się ze mną dzieje? Chyba mam jakieś omamy wzrokowe, tylko skąd one mi się biorą, to ja nie mam pojęcia.
- Tak, księżniczko, wiem, przepraszam, tatuś zaspany jeszcze jest – odpowiedziałem, pomagając mojej kruszynce wejść na łóżko, a gdy tu się znalazła, od razu przytuliła się do mojego torsu. Co za maleństwo moje urocze... także ostrożnie się do niej przytuliłem, próbując się rozbudzić, co szło mi dzisiaj wyjątkowo opornie. – Gdzie mamusia? – dopytałem, poprawiając jej cudownie mięciutkie włoski, które były dokładnie takie, jak u Mikleo. To bardzo mi odpowiadało, jego włosy były przepiękne, podczas kiedy moje były jakieś takie nijakie. Ani kolor jakiś taki szczególny nie był, ani jakoś ze mną nie współpracowały, i jeszcze strasznie szybko rosły, przez co grzywka już wpadała mi do oczu. A jeszcze nie tak dawno prosiłem Mikleo, by je podciął... jak dobrze, że nasze bliźniaki to takie dwie miniaturowe i słodziutkie kopie Mikleo.
- Na dole, z Halu – odpowiedziała, przez cały ten czas wpatrując się we mnie z uwagą. Ona naprawdę ma ogromne oczy. I tak strasznie bystre. Tak, zdecydowanie bardziej z niej jest mamusia niż tatuś.
- I sama tu do mnie przyszłaś? – zapytałem, a dziewczynka pokiwała główką.
- Chciałam do dady – wyjaśniła, co mnie rozczuliło.
- Tacie troszkę się przyspało. Idziemy do nich? – zaproponowałem, na co Hana znów pokiwała głową.
Nie mając więc wyjścia musiałem podnieść się z łóżka i wziąć na rączki moją księżniczkę, która ani trochę nie oponowała. No cóż, teraz nie miałem za bardzo wyjścia, musiałem ją znieść po schodach, więc Mikleo nie może się na mnie złościć. Właśnie, a jak chodzi o mojego męża, to kiedy tylko zszedłem na dół i przytuliłem się do niego, to zauważyłem od razu, że Mikleo jest ciepły. A to się nie zdarza często.
- Miki, wszystko porządku? Jesteś ciepły, nie jesteś za bardzo chory? – zapytałem, zmartwiony tym faktem. Raz sobie troszkę pospałem i już coś złego się dzieje. Może ja po prostu nie mogę długo spać? Na to wychodzi. Pewnie się mój mąż przepracował, albo nie daj Boże zachorował.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz