poniedziałek, 2 października 2023

Od Daisuke CD Haru

 Na usta wkradały mi się słowa, których lepiej nie wypowiadać przy nim na głos, gdyż to nie pasowałoby do mojej szlachetnej postaci. Czemu musiał znaleźć psa? I jak on niby miałby nam pomagać w pracy? Czy on w ogóle zdaje sobie sprawę, że do odpowiednich zadań są odpowiednie rasy? Każdy pies jest inny, jeden będzie lepszym obrońcą, drugi idealnie sprawdzi się do poszukiwań z powodu wyczulonego węchu, no a trzeci wygląda jak szczur i nie wiem, po co ludzie chcą mieć takie psy, bo ani to to ładne, ani pożyteczne. Nie mówiąc o tym, ile czasu trwa trenowanie takiego psa... on w ogóle wie, na co się pisze? Chyba nie, ale ja nie będę tym, który go w tym uświadomi. Będę obserwował, jak się męczy.
- Robisz to specjalnie – odparłem, mrużąc gniewnie oczy. Wszystko było ustalone, a ten sobie jakiegoś psa znalazł. I jeszcze go do siebie bierze. Czy on nie narzekał na to, że ma mało pieniędzy? Weterynarz, żywienie, wyprawka, potencjalne zniszczenia... ja mu za to płacić nie będę. Zainwestowałem w łóżko, prawdopodobnie zainwestuję jeszcze w kosmetyki, bo to, co on tam w łazience trzyma, to jeden wielki żart, nie dziwię się, że ma taką suchą skórę. Przecież on o siebie nie potrafi zadbać, a co dopiero o zwierzę...  to będzie katastrofa. 
- Nie specjalnie go przecież znalazłem. No ale jak mówiłem, chcesz, to przychodź, ja cię tam nie wyganiam – odpowiedział złośliwie, a ja wiedziałem, że mu łatwo nie odpuszczę. Zawsze dostaje to, czego chcę, a w tym momencie chcę dostać jego. 
- Nie będzie wchodził do sypialni? – zapytałem, kątem oka patrząc na pieska, który wyglądem nie przypominał mi żadnej znanej mi rasy. Pewnie jakiś mieszaniec... lepiej dla niego, bo mieszańce są nieco wytrzymalsze, rzadko zdarzają się u nich problemy z żołądkiem, no ale czy pomoże staży? Chyba, że zostanie maskotką, ale na tym stanowisku znacznie lepiej sprawdziłby się kot. I ładniejszy, i słodszy, i jeszcze by myszy łapał, a z tego co widziałem, to trochę ich w koszarach było. 
- Cóż, drzwi mógłbym zamknąć... – zaczął, a mi w zupełności ta informacja wystarczyła. 
- To mi wystarcza. Spotkamy się później, jak już tam ogarniesz tego psa – powiedziałem, idąc na miasto. Póki nie będzie odrobaczony i umyty, ja się do tego stworzenia zbliżać nie będę. 
Miałem dzisiaj bardzo konkretny plan, chciałem kupić sobie jakieś dodatkowe kosmetyki do jego domu, z których i on będzie a pewno korzystał. Przy mnie to dopiero wyjdzie a ludzi, jeszcze niech tylko jakoś te włosy zacznie układać, a nie tylko ręką przeczesywać, no to będzie człowiek nie do poznania będzie. Nie spieszyłem się więc, tylko powolutku wybierałem najpotrzebniejsze rzeczy; jedna buteleczka do mycia całego ciała, druga do mycia twarzy, następna do mycia włosów, jeszcze oczywiście odżywka na włosy, balsam do ciała, do twarzy... naprawdę starałem się pilnować, by tego wszystkiego było jak najmniej, ale się to tak niezbyt dało. I pomyśleć, że jak ostatnio u niego byłem, to musiałem się umyć, korzystając tylko z dwóch produktów... lepsze jednak te dwa produkty, niż wychodzić stamtąd brudnym. 
- Już wszystko w jego sprawie załatwione? – zapytałem, kiedy wróciłem do Haru. Pies był chyba umyty, bo jakiś taki czystszy się wydawał, ale za to jego właściciel cały czas był w tych samych ubraniach. To niedobrze. Mam nadzieję, że nic go nie obeszło, ale i tak najlepiej będzie, jak te ubrania wypierze. I siebie przy okazji też, i to porządnie. 
- Tak, byłem u weterynarza, właśnie go umyłem... – zaczął, a ja usłyszawszy to, mogłem wejść do środka. 
- Świetnie. Trzymaj, zanieś to do łazienki. I od razu możesz nam przygotować kąpiel, tobie by się przydało, i mnie także – odparłem, podając mu siatkę z zakupami i zacząłem zdejmować płaszcz oraz buty.

<Haru? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz