Może i był zaniedbany, ale wszystko to dlatego, że został porzucony, na pewno, gdy się nim zajmę, poczuje się lepiej, a i taki piesek zawsze mogę się przydać nie tylko w domu, ale i w pracy.
- Mów co chcesz, ale ja go przygarnę - Powiedziałem, nie mając serca go zostawić, może nie zarabiam, Bóg wie ile, ale na pieska starczy z resztą towarzystwo zawsze mi się przyda nawet takiego małego psiaka.
- Ty chyba sobie żartujesz - Odezwał się niezadowolony, patrząc na mnie z pretensją, w oczach trochę tak jakbym mu coś zrobił, a nie zrobiłem, przynajmniej jeszcze nie.
- Nie, towarzystwo mi się przyda a taki psiak to mula odmiana, jak dobrze go nauczę, będzie pomagał nam w pracy - Przyznałem, patrząc na pieska, który podbiegł do mnie, merdając swoim ogonkiem.
- To może cię czymś zarazić - Stwierdził, wywołując u mnie ciche westchnięcie, tak oczywiście może zarazić i co z tego? Jeśli mu nie odpowiada, nie musi przecież do mnie przychodzić, ja mu nie każe, sam tego chcę, a więc albo zaakceptuję pieska, ale znajdzie sobie innego, z którym będzie mógł się zabawiać.
- W takim razie jak już mnie zarazić znajdziesz sobie innego kochanka - Powiedziałem, biorąc psiaka na ręce. - Nie przejmuj się niczym, pójdziemy do weterynarza, od kleszczymy, odrobaczymy, umyjemy, a wtedy będziesz takim ślicznym pieskiem - Odezwałem się do malucha, głaszcząc go po łebku. - A jak już dorośniesz, to będziesz z nami pracował, ale wiesz, nim się nie przejmuj to tylko bogaty buc, który się w ogóle nie zna na takich maluchy słodkich maluchach jak ty - Odezwałem się do psiaka, stawiając go na ziemi, nie przejmując się tym, co może znajdować się na sierści zwierzakami, mogę się przecież umyć i nic mi nie będzie.
- Nie jestem bucem - Burknął, a ja nic sobie z tej nie zrobiłem, jest bucem i do tego nawet nie powiem, ile jeszcze słów poza tym wkrada mi się na język, aby go nimi nazwać.
- Oczywiście - Kiwnąłem głową, zostawiając pieska w pracy pod opieką innych pracowników, którzy w porównaniu do mojego towarzysza polubili małego psiaka.
Poszukiwanie chłopca nie było wcale takie proste, nie mieliśmy pojęcia, gdzie możemy go szukać, gdzie może mieszkać, gdzie może przebywać, szukanie igły w stogu siana wygląda na to, że dziś nie uda nam się go już odnaleźć.
Kończąc pracę bez odnalezienia małego chłopca, musieliśmy pozostawić to na jutro, na szczęście wiedząc już, chociaż kogo szukamy.
Nie do końca z tego faktu zadowoleni, wróciliśmy do koszar, gdzie przebraliśmy się w swoje codzienne ubrania, mając na tę chwilę już wolne. Mimo że sprawa nie została rozwinięta, oby tylko jutro udało nam się odnaleźć małego chłopca.
- A więc widzimy się jutro - Odezwałem się do mojego towarzysza, biorąc psiaka na ręce.
- Jutro? - Zapytał, a po jego minie dostrzegłem, że chciałby dzisiaj czegoś więcej, no cóż, może nawet byłoby to możliwe, gdyby nie to, że przecież piesek będzie u mnie w domu, a on jak widać, zanim nie przepada.
- Tak, muszę zabrać teraz malucha do weterynarza, muszę go wykąpać i chętnie bym cię zaprosił do domu, ale nie wiem, jak zniesiesz tego małego psiaka w moim domu - Wyjaśniłem, głaszcząc psiaka za uchem.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz