niedziela, 15 października 2023

Od Daisuke CD Haru

 Uniosłem brew w geście zwątpienia i trochę niedowierzania w jego głupotę. On się chce spotkać z Buntą sam na sam? Z tą ręką? Przecież on będzie martwy w przeciągu kilku minut, zwłaszcza, że Bunta po gospodach nie chodzi sam, tylko z obstawą, która zawsze siedzi gdzieś w kącie. Stwierdziłem wczoraj, że nie mogę być gorszy od tego chłopaka i sam zrobiłem wczoraj małe śledztwo, korzystając z najlepszego źródła, jakie mogło istnieć w tej sprawie.
- Tak, idź sam z tą ręką, na pewno wiele zdziałasz. Odwiedź jeszcze każdy bar, bo przecież trzeba swój czas zmarnować – powiedziałem, idąc za tym idiotą totalnym. 
- Nie mówiłem ci, gdzie można go spotkać – odpowiedział, odwracając się w moją stronę i mierząc mnie wzrokiem. 
- Ty wykorzystałeś kogoś, kto na ciebie leci, ja wykorzystałem kogoś, kto leci na mnie. Dla pracy trzeba się poświęcać – powiedziałem, uśmiechając się z wyższością. – Co więcej, Airi spotyka się z Buntą w środy i niedziele każdego tygodnia w zajeździe około godziny dwudziestej. W tych dniach mamy pewność go tam zastać i nie musimy tracić czasu na szwendanie się po jakichś obrzydliwych barach – dodałem, niezwykle dumny z informacji, jakie udało mi się zdobyć. 
- Więc jednak uległeś wpływom Airi – mruknął, chyba nie do końca zadowolony. 
- Nie uległem żadnym wpływom. Jak każdy jej klient zapłaciłem za jej usługi, które tym razem były trochę niecodzienne. Porozmawialiśmy sobie. Jeżeli jest mądrzejsza niż się wydaje, prawdopodobnie wyniosła z tej rozmowy coś więcej niż pękaty mieszek i po złapaniu Bunty wróci do domu – wyjaśniłem, urażony tym, że Haru w ogóle pomyślał sobie, że byłbym w stanie przespać się z kimś takim, jak ona. 
- Nie lepiej, by wróciła jak najszybciej do domu? – spytał, a ja pokręciłem głową. 
- Gdyby zrezygnowała, Bunta mógłby ją porwać i sprzedać. Tak będzie bezpieczniej dla niej i dla nas, bo nie stracimy źródła informacji. Przebieraj się, bo już i tak jesteśmy spóźnieni na patrol – dodałem, patrząc, na niego ponaglająco. 
Haru westchnął ciężko, i skierował się do szatni, a ja zostałem z Kodą, który wyjątkowo się cieszył z kości. I bardzo dobrze, za to, jak się wczoraj zachował, zasługuje na jeszcze więcej. Że ja go na początku nie lubiłem... od dnia wczorajszego moje zdanie na temat tego szczeniaka uległo diametralnej zmianie. Oby wyrosnął na jak największego psa i dalej traktował w ten sposób Ryo. Jak tak, najlepszego mięsa mu nigdy nie zabraknie. 
- Twój znajomy wczoraj długo u ciebie siedział? – zapytałem, kiedy zaczęliśmy patrol. Niby od niechcenia, ale w rzeczywistości bardzo mnie to ciekawiło. Wczoraj wyglądał na lekko wkurzonego, co akurat bardzo mi się podobało. Nie dość, pewnie wkurzył go sam pocałunek, to jeszcze to, że Haru jak na grzecznego chłopca przystało ładnie go odwzajemnił aż do momentu, w którym nam obu brakowało oddechu i zmuszeni byliśmy się od siebie odsunąć. Miał dzięki temu jeszcze większą pewność, że coś między nami jest. W końcu, gdyby nie było, Haru były oburzony, odepchnąłby mnie zaraz, a nic takiego nie zrobił.
- Niezbyt. Przekazał mi tylko informacje i wyszedł. Możesz mi w ogóle powiedzieć, co to miało znaczyć? – zapytał, patrząc na mnie kątem oka. 
- To było tylko zwykłe pożegnanie. Zresztą, chyba ci się podobało – powiedziałem niewinnie, nie widząc we wczorajszym pocałunku niczego złego. To była bardzo delikatna sugestia dla Ryo, że ma zachować dystans. Poza tym, miałem się uczyć delikatnych sugestii. 

<Haru? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz