Byłem, cóż bardzo zaskoczony zachowaniem Daisuke, nie tego się po nim spodziewałem, w ogóle nawet go o coś takiego nie podejrzewałem, a on całuję mnie przy Ryo jak gdyby nigdy nic, co go dziś ugryzło?
Zażenowanym tym, co musiał zobaczyć Ryo, przeprosiłem go za Daisuke, zapraszając do domu i, mimo że Ryo ewidentnie był za coś zły, wszedł do domu, przekazując mi wszystkie informacje, odnośnie co do Bunty a właśnie tego najbardziej było mi trzeba, Bunta był moim celem i nie miałem, zamiast z niego zrezygnować.
Ryo nie siedział u mnie za długo, chyba urażony tym, co wcześniej zrobił Daisuke. Cóż z mojej strony to absolutnie nie było zaplanowane, ja nawet nie wiedziałem, że ten drań zrobi coś takiego.
Ale tak szczerze czy chociaż trochę mi to przeszkadzało? Absolutnie nie, jedynie co to bardzo zawstydziło, w końcu nie spodziewałem się, że on bogaty facet, który powinien ukrywać się, z tym że sypia z kimś takim jak ja, całuje mnie przy królewskim strażniku, który może powiedzieć to komuś, a wtedy nie wiem, czy będzie to Daisuke odpowiadało.
Jednak skoro sam to zrobił, to chyba ten fakt wcześniej przemyślał, a może jednak nie przemyślał, nie mam pojęcia i nie wiem, czy chce go o to pytać.
Ten dzień był naprawdę dziwny, chyba jeszcze nigdy nie byłem w aż tak dziwnej sytuacji. Nie myśląc o tym więcej, niż powinienem, odpuściłem sobie myślenie, chcąc już położyć się spać..
Nowy dzień zaczął się tak jak zawsze spacer z psem, przygotowanie do pracy i wyjście do niej wraz z pieskiem, który grzecznie szedł obok mnie, docierając do pracy, robiąc wszystko na styk.
- Koda skąd ty to masz? - Zapytałem, dostrzegając kość, którą piesek trzymał w pysku.
- Dostał ode mnie - Odezwał się tak dobrze mi znany głos.
- A ty, od kiedy jesteś taki dobry? - Podpytałem, zwracając głowę w stronę Daisuke.
- Zasłużył sobie za wczorajsze zachowanie - Powiedział, wywołując u mnie ciężkie westchnięcie, no tak Koda wczoraj złapał Ryo za nogawkę, no i co ja mam z tą dwójką?
- Nie sądzę, ten pies nie ma atakować, ma pomagać szukać - Odezwałem się, niezadowolony patrząc na mojego towarzysza.
- Wyczuł zagrożenie, to zaatakował - Stwierdził, tak jakby było to naprawdę normalnym zachowaniem.
Westchnąłem cicho, nie chcąc się z nim o tym rozmawiać, to nie miało sensu, on nie lubił Ryo, a więc dla niego to zupełnie normalne zachowanie, mimo że ja tego nie popieram.
- Nie ważne, wiem, gdzie można spotkać Buntę - Zmieniłem temat, chcąc skupić się na naszej pracy, która była zdecydowanie ważniejsza.
- Wiesz to od Ryo? - Zapytał, marszcząc przy tym brwi.
- Tak, a co? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, idąc w kierunku podanym przez Ryo, Bunta jest naprawdę cwany, przesiaduje teraz w barach, szukając dziewczyny, które będą dla niego pracowały, ten człowiek naprawdę ma się za bezkarnego.
- Nie chce jego pomocy, wolę już sam szukać tego gnoja - A on znów swoje, co z nimi jest? Oboje zachowując się, jak nie oni.
- Dobrze, w takim razie ja pójdę śladami Bunty, a ty sobie robisz co chcesz - Odezwałem się do niego, nie mając problemu, aby pójść samemu na spotkanie z Buntą.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz