niedziela, 15 października 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Nie byłem zadowolony z picia ziół, które smakowały okropnie, to trochę tak jakbym faktycznie jadł trawę lub miał w ustach kwiaty, których notabene nie powinno się jeść ani niektórych pić.
- To jest niedobre - Mruknąłem, po wypiciu wszystkiego, nie specjalnie mając jakiś wybór, Sorey uparł się, abym to zrobił, a ja nie mając siły się bronić, po prostu piłem to, z trudem przełykając ten gorzki smak, pozostający na języku.
- Owieczko to nie ma ci smakować, to ma ci pomóc wrócić do zdrowia - Wyznał, pomagając mi położyć się na łóżku, kładąc na moje czoło zimny okład, który przyniósł mi drobną ulgę w tym okropnym cierpieniu. - Potrzebujesz czegoś jeszcze? - Usłyszałem, ale jego głos był taki cichy i tak strasznie ode mnie oddalony, trochę tak jakby nie było go tu ze mną, a przecież był, bo to nie moja wyobraźnia prawda?
Nie mając siły nic odpowiedzieć, zamknąłem oczy, płytko oddychając, czując gorąco, nawet w płucach co nie było w żadnym wypadku przyjemne.
Mój mąż, widząc, że odlatując, ucałował delikatnie moje usta, po czym położył się obok mnie na łóżku zapewne, aby mnie obserwować, naturalnie nie mogłem tego stwierdzić, a wszystko dlatego, że nie miałem na to siły, jednak podejrzewałem, że moje przeczucia są prawidłowe.
Nim jednak zdołałem dobrze to przemyśleć, zasnąłem, czując zmęczenie, z którym nie miałem najmniejszych szans wygrać..

Przez większość czasu tego dnia budziłem się na chwilę przez różne dźwięku niedające mi spać, raz słyszałam głośne piski, później szczęście, drapanie, płacz dzieci, do których nawet chciałem iść, ale nie potrafiłem wstać, byłem strasznie zmęczony, przez większość dnia nawet nie wiedząc, czy ja na pewno już się obudziłem, czy trwam ciągle w śnie.
- Miki musisz wypić zioła - Usłyszałem, wpatrując się tępo w sufit, a więc nie spaleń, cały czas nie spałem, naprawdę patrząc na ten sufit, teraz gdy jestem tego świadom, trochę mnie to dziwi, ten sufit specjalnie interesujący nie jest, no ale cóż teraz i tak już za późno, aby analizować ten drobny fakt.
Nieobecnym wzrokiem podążyłem za głosem męża, dostrzegając go tuż przy łóżku, choć wcześniej w ogóle go tam nie widziałem, czy on tam był przez cały czas? Nie widziałem go wcześniej.
- Nie chce - Mruknąłem, nie mając ochoty nic pić czy nawet jeść, chciałem, tylko aby było mi lepiej, a jak na razie nie specjalnie mi to wychodziło.
- Miki musisz, to ci pomoże - Zapewnił mnie, pomagając mi usiąść, mimo że głośno i wyraźnie mówiłem, że nie chcę tego pić.
- Nie - Burknąłem, odwracając głowę w inną stronę, nie chcąc pić tego okropieństwa.
Sorey westchnął cicho, siadając obok mnie na łóżku, odwracając moją głowę w swoją stronę, patrząc na mnie przez chwilę, biorąc do ręki zioła, które przysunął mi przed twarz. Napuszyłem policzki, patrząc na niego z niezadowoleniem, bojąc się otworzyć usta, aby przypadkiem siłą nie wepchnął mi tego do ust.
- No już owieczko, otwórz ładnie usta - Poprosił, trzymając mój podbródek, abym przypadkiem mu nie uciekł.
Nie chcąc nawet tego pić, pokręciłem delikatnie głową, bardzo nie chcąc po raz kolejny się tego napić.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz