No i teraz tak szczerze czy mi się w ogóle chciało jeść? No może trochę, ale czy chciało mi się coś zrobić? Już tak nie do końca, ale chyba mając gościa, nie wypadało nic nie robić, a to oznaczało, że musiałem ruszyć się i przygotować choćby jakiś mały posiłek, prosty, ale dobry.
- No dobrze, w takim razie będę mówił ci, co masz robić, ale nie martw się to tylko podczas robienia posiłku, poza nim postaram się tego już nie robić - Odpowiedziałem, uśmiechając się przy tym głupkowato.
- W żadnej innej sytuacji bym się na to nie pozwolił - Stwierdził, podchodząc ze mną do blatu, na którym położyłem wszystkie produkty do jedzenia, robiąc swoje, mówiąc mu, co ma robić, aby mi pomóc w przygotowaniu posiłku.
Nasza wspólna praca okazała się całkiem owocna, posiłek wyszedł nam bardzo dobry i o dziwo nie zatruty, a to oznaczało, że mogliśmy najeść się i wspólnie posprzątać po posiłku.
No proszę, pan bogacz robi coś tak uwłaczającego dla osób jego pokroju, a mimo to nie narzeka, chętnie mi we wszystkim pomagając, ciekawe. On naprawdę zaczyna mnie coraz bardziej zaskakiwać i to pozytywnie, czego się szczerze naprawdę z jego strony nie spodziewałem.
- Wiesz, szczerze muszę ci powiedzieć, że mnie zadziwiasz i to pozytywnie - Odezwałem się, przyglądając mu się z uwagą.
- Zadziwiam? Czym cię zadziwiam i czemu dopiero teraz? - Zapytał, unosząc jedną brew ku górze, uważnie mnie obserwując, gdy chowałem wszystko na swoje miejsce, zerkając na mojego towarzysza.
- No wiesz, nigdy nie podejrzewałem cię o to, że będziesz mi pomagał w gotowaniu albo pomagał w sprzątaniu, zawsze robi to za ciebie służba, a więc pewnie jest to dla ciebie niezbyt komfortowe, kiedy musisz robić to sam - Powiedziałem, stawiając nam na stole dwie szklanki, do których nalałem whisky, teraz kiedy już przestałem brać zioła, mogłem napić się alkoholu, nie za dużo, ale nawet mała ilość była mi potrzebna, aby trochę ukoić ból ręki. Co jak co ale przez to, że ją nadwyrężyłem, bolała mnie i to wcale nie tak delikatnie jakbym tego chciał.
- Pomagam ci tylko dlatego, że czuję się winien całej tej sytuacji, babka wpłaciła na wypiskę Bunty, który się na tobie zemścił - Wyjaśniłem, czym lekko mnie zaskoczył, jego babka maczała w tym palce? I on mówi mi o tym dopiero teraz? Albo mi o tym mówił, sam już nie wiem przez to całe pobicie i ciągłe leżenie mam dziury w głowie i niektórych informacji po prostu nie potrafią zakodować w swojej głowie, chyba za mocno dostałem w ten głupi łeb. I stałem się jeszcze głupszy niż i tak już byłem.
- Twoja babcia lubi szemrane biznesy z takimi ludźmi jak Bunta - Mruknąłem, biorąc łyk alkoholu do ust.
- Chyba tak - Westchnął cicho, robiąc to samo co ja, pijąc ten przepyszny napój, który smakował znacznie lepiej niż tani alkohol w barze.
- Dziwnie się, że na takie osoby jak Bunta coś jest, ale konkretnie to nic nie ma, a kaucja wystarczy im aby go wypuścił, może Ryo jako strażnik królewski coś by mógł więcej wiedzieć lub się dowiedzieć - Odezwałem się bardziej do siebie niż do niego, rozmyślając nad tą dziwną sprawą łączącą tych dwoje ludzi.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz