Tak szczerze czy mi jego narzeczona przeszkadzała? Nie, to nie do końca tak, przecież między nami był tylko czysty układ, a to oznacza, że nie powinienem nawet zwracać uwagi na to, że kogoś mam, a jednak mimo to nie potrafię pojąć tego, że się kogoś ma a mimo to spotyka się z kimś innym. Ja chyba naprawdę jestem prostolinijny.
- Wiesz, to nie tak, że mi to przeszkadza, bo przecież wiem, że to układ, ja po prostu tego nie rozumiem, sam chyba bym tak nie potrafi, bo wiem, co to oznacza naprawdę kogoś kochać bez układów i tych innych głupot, do których posuwają się bogaci ludzie - Wyjaśniłem, no bo tak, nasz układ polega tylko na seksie, który daje nam wspólne zadowolenie, ale nikomu wokół nie szkodzi, a jednak takie zaaranżowane narzeczeństwo zawsze szkodzi jednej ze stron, mawet, jeśli ta udaje, że tak nie jest.
- Taki układ jest zabezpieczeniem dla obu stron, dzięki temu, że mam narzeczoną mam spokój od innych irytujących mnie dziewczyn - Odpowiedział, a ja mimo to i tak tego nie pojmowałem, ja chyba naprawdę za głupi byłem.
- Układ bycia z kimś w narzeczeństwie? A co jeśli któreś się zakocha? - Zapytałem, biorąc do ust alkohol, który pomagał mi ukoić ból tej przeklętej dłoń.
- To nie ma znaczenia, podczas przygodnego seksu też może się tak stać - Stwierdził i tak, miał rację, ale jednak przygodny seks a w bycie z kimś w narzeczeństwie to wydaje mi się zupełnie inna sprawa.
- Może i masz rację, ale my w każdej chwili możemy to przerwć, jeśli ktoś z nas się by w kimś innym zakochał lub coś po prosto poczuje, ale ty z powodu babki możesz już nie mieć tej możliwość - Wytłumaczyłem, wypinając całą szklankę whisky.
- Chciałbyś to przerwać - Zapytał, patrząc na mnie z uwagą.
- Nie, ja po prostu uważam, że gdyby się tak zdążyło, że któreś z nas poczuje, coś do kogoś innego powinien zakończyć te przygodę - Wytłumaczyłem, nalewając sobie whisky do szklanki.
- Kochałeś kochać na prawdę? - Podpytał, najwidoczniej bardzo ciekawy tego tematu, który wcale mnie nie dziwił, rozmowa na ten temat nie jest taka zła.
- Kiedyś tak - Odpowiedziałem krótko, nie specjalnie chcąc o tym rozmawiać, to było dawno i nie prawda a ja już nie chce tego rozwlekać.
Daisuke kiwnął delikatnie głową, wracając wzrokiem do alkoholu co i ja uczyniłem, patrząc na szklankę.
Cisza trwała i trwała, ale nam to nie przeszkadzało, każde z nas, o czym sobie tam myślało.
- Zimno ci? - Zapytałem, unosząc głowę znad szklanki, zerkając na mojego towarzysza, który troszeczkę mi się tu trząsł z zimna, a to akurat nie dziwne, bo mimo że na dworze była już wiosna to u mnie w domu mimo wszystko było chłodno, ale czy mi to przeszkadzało? Nie, natomiast jemu ewidentnie tak..
- Jak zawsze - Mruknął, pocierając ramiona, chcąc się chyba w ten sposób ogrzać.
- No tak nic nowego, chodź ogrzeję cię - Zaproponowałem, uśmiechając się do niego zadziornie, zawsze będąc chętnym, aby go troszeczkę rozgrzać.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz