No i właśnie takiej odpowiedzi się po nim nie spodziewałem, zwykłe pożegnanie? On przecież nigdy się tak ze mną nie żegnał, zawsze, wychodził z mojego domu, bez takich czułości, co więcej miało znaczyć to zachowanie wczoraj?
Westchnąłem cicho, nie wiedząc co teraz mam powiedzieć ani co o tym myśleć, podobało mi się? No oczywiście, że podobało się, tylko nie do końca rozumiałem, po co to wszystko, chciał coś udowodnić Ryo? Pewnie właśnie o to chodziło, tylko teraz mi się nie przyzna, bo i po co.
- Podobało się, chociaż wiem, że robiłeś to tylko po to, aby zajść za skórę Ryo - Odpowiedziałem w końcu na jego słowa, wołając do siebie pieska, który wraz z kością trzymaną w pyszczku podbiegł do nas, ruszając za nami na patrol.
- Ja? Nigdy bym tego nie zrobił - Powiedział, naprawdę myśląc, że mu uwierzę, trochę już go zdążyłem poznać i wiem, kiedy robi coś specjalnie, a kiedy nie. Może i jestem głupi, ale oczy zdrowe wciąż mam.
- Oczywiście, z resztą nieważne. Jutro mamy niedzielę, a więc może warto byłoby przypadkiem zajrzeć do zajezdni - Zaproponowałem, co prawda chciałem odpocząć w niedzielę, bo tylko ją w tym tygodniu mam wolną no ale co zrobić gdy praca cię wzywa.
- Mamy też tylko jeden dzień wolny - Powiedział, trochę tak jakby mi w myślach czytał, chyba i on zdaję sobie sprawę z tego, że musiałby poświęcić wolny dzień, aby obserwować Bunte.
- Tak, ale jeśli nie mamy wyjścia, chyba będziemy musieli się poświęcić - Powiedziałem, chociaż nie byłem do końca pewien czy aby na pewno tego chcę, zdecydowanie chyba wolałbym leżeć w łóżku, tracąc czas na nic nierobienie niż gdybym miał tracić czas na obserwowanie Bunty, którego swoją drogą jak dorwę, to chyba zabiję.
- Pomyślimy o tym później, teraz zajmijmy się patrolem - Poprosił, z czym nie mogłem się nie złościć, teraz gdy wiedziałem już, gdzie jest Bunta, wypadało się zająć czymś innym, w naszej pracy mieliśmy więcej do zrobienia niż tylko szpiegowanie Bunty, dobrze również było na przykład sprawdzić innych podejrzanych współpracy z tym podłym zwyrolem, dziś jednak nie byliśmy w stanie znaleźć nikogo z tych podejrzanych, tak jakby każdy z nich wiedział, że chodzimy i ich właśnie szukamy.
Nie mając już nic do roboty, wróciliśmy do koszar, gdzie pisemnie musieliśmy zdać relację z patrolu, w co wpakowałem Daisuke, niech się uczy, w końcu to on jest tu wciąż tym nowym, a więc to mu warto było dać to jakże wspaniałe zadanie, do którego podszedł z uśmiechem na ustach i morderczym spojrzeniem. Oj tak on się jeszcze na mnie za to, jak nic.
- Zrobione - Mruknął, odrywając od siebie dokumenty.
- Bardzo ładnie, oddam je szefowi i możemy kończyć zmianę - Powiedziałem, zabierając papiery, z którymi faktycznie poszedłem do szefa, oddając dokumenty w jego ręce, mogąc pójść już do szatni, gdzie przebrałem się w czyste ubrania, mogąc wracać po pracy do domu.
- Chcesz dziś też u mnie zagościć czy wracasz do domu? - Zapytałem, wychodząc z koszar, zwracając uwagę na Daisuke który ewidentnie na mnie czekał.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz