Biedaczek, jaki on jest poszkodowany i co ja mam teraz uczynić? Może zrobić mu pyszne jedzenie, zaproponować ciepłą kąpiel i łóżko, w którym będzie mógł wypocząć.
Nie mówiąc nic, podałem mu szklankę wody, aby nie narzekał, że chce mu się pić.
- Jeśli chcesz, możesz iść zażyć gorącej kąpieli, która cię rozgrzeje - Zaproponowałem, szykując obiad, który chciał zjeść mój partner.
- To nie jest taki zły pomysł - Stwierdził, wstając z krzesła, delikatnie mi się chwiejąc, wygląda na to, że wciąż nie czuje się dobrze, ale to nic zadbam o niego i przypilnuje, aby doszedł do siebie.
Mój kompan poszedł do łazienki, a ja zajmowałem się obiadem, starając się zrobić coś dobrego, ale i szybkiego, aby zbyt długo nie musiał chodzić głodny, sam doskonale wiedząc, że nie przyjemne jest to uczucie.
Nakładając na talerze, gotowy posiłek postawiłem wszystko na stole, nie zapominając o piesku, którzy również zasługiwał na coś dobrego, gdyby nie on na pewno nie byłbym w stanie znaleźć Daisuke, a więc, mimo że on go nie lubi, powinien być mu wdzięczny za ocalenie życia.
- I co? Lepiej ci po kąpieli? - Podpytałem, zerkając na chłopaka, który ewidentnie czuł się już lepiej, a przynajmniej na takiego mi wygląda.
- Trochę - Mruknął, wciąż z życia niezadowolony, no nic, zje i na pewno poczuje się lepiej, już ją dobrze wiem, że to właśnie o to mu chodzi.
- Siadaj, obiad jest już gotowy, zjesz i na pewno poczujesz się już lepiej - Zapewniłem go, zapraszając do stołu, opiekując się nim, najlepiej jak tylko umiałem. Pilnując, aby się najadł i położył do łóżka, nie chcąc jego krzywdy, w końcu mimo wszystko martwiłem się o ludzi nawet tak złośliwych, jak on sam.
Daisuke zasnął dosyć szybko, dzięki czemu nie musiałem go pilnować, zajmując się wszystkim, co trzeba było, aby zachować tu jakoś porządek dopiero wtedy mogąc się umyć po całym dniu i położyć, spać, mając już dość całego dzisiejszego dnia.
Kolejnego poranka musiałem wstać na tyle cicho, aby nie obudzić chłopaka, robiąc wszystko, najciszej jak tylko się da, szykując mu śniadanie, które pozostawiłem na stole, wychodząc cicho z domu wraz z pieskiem, który mógłby mu przeszkadzać w śnie, ale i coś zniszczyć, a kiedy był przy mnie, był grzeczny, a więc logiczne było to, że nie zostawię go w domu samego.
W pracy zdecydowanie się nie nudziłem, mając dużo na głowę i szczerze mogę przyznać, że odkąd mam towarzysza trochę się rozleniwiłem, nie musząc robić wszystkiego całkiem sam, niestety teraz wszytko spadło na moje barki, a więc trzeba było sobie radzić, no bo tak w sumie, gdyby się nad tym zastanowić. Mógłbym mieć towarzystwo innego strażnika. Ja jednak zdecydowanie wolałem pracować sam. Wiedząc, że wtedy nie mam odpowiedzialności za innych, już i tak wystarczy mi, że mam pod opieką takiego jednego złośliwego lalusia, którego znoszę w pracy pół dnia, a i teraz znosić będę w domu. I mimo że czasami mnie denerwuje, lubię spędzać z nim czas chociaż i tak nie powiem tego na głos, aby nie pomyślał, że go przypadkiem lubię go bardziej, niż mu się wydaje.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz