sobota, 14 października 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Zmęczony patrzyłem na niego, bardzo chcąc coś zrobić szkoda tylko, że nie byłem w stanie nawet się ruszyć, czując ciężar, który odbierał mi siłę i chęci do życia.
- Nie kuś mnie diable - Odpowiedziałem, uśmiechając się mimowolnie do męża, tak naprawdę niespecjalny kontaktując, co w ogóle do mnie powiedział.
- Oj Miki, Miki - Ucałował mnie w czoło, kładąc na czole zimny okład. - Bardzo proszę, leż grzecznie przyjdę do ciebie, gdy tylko będę mógł, przyjdę do ciebie, gdy tylko będę mógł - Zapewnił mnie, wychodząc z naszej sypialni.
I takim właśnie sposobem zostałem tutaj sam płonący z gorącą i cierpiący z tego powodu. Mój organizm bardzo źle znosił ciepło, a w tej chwili musiał go znieść tylko dlatego, że ja sam nie jestem w stanie go wychłodzić.
Niepocieszony z tego powodu starałem się zasnąć, jak najmniej przy tym poruszając, gdyż każdy ruch sprawiał, że czułem się nie najlepiej.
Po długim czekaniu i męczeniu się z powodu ciepła, w końcu zasnąłem, odczuwając ulgę, chociaż na chwilę w śnie.

Kilkukrotnie otwierałem swoje oczy, gdy Sorey przychodził do sypialni, zmieniając mi okład, kontrolując moją temperaturę, nie ukrywając zmartwienia tym, że wciąż jest ona taka wysoka.
- Chyba muszę pójść do Lailah - Odezwał się cicho, kładąc na moje czoło zimny okład przynoszący mi ulgę.
- Mogę iść z tobą? - Zapytałem, zerkając na męża, bardzo chcąc wyjść z tego łóżka nawet mimo tego, że nie byłam w stanie z łóżka wstać.
- Nie owieczko, nie możesz, zostań tu w łóżku gdzie nic ci się nie stanie i nie wstawaj dobrze? - Poprosił, chwytając moją dłoń, którą ucałował, głaszcząc mnie po policzku.
- Dobrze - Odpowiedziałem niespecjalnie pocieszony tym faktem, zdecydowanie wolałbym pójść z nimi i dziećmi, nie siedząc tutaj samotnie w tych czterech ścianach, ale jeśli on uważa, że nie powinienem, to nie będę tego robił, nie chcąc robić mu na złość ani sprawiać problemów, dobrze wiedząc jak strasznie upierdliwy i problematyczny czasem potrafię być.
- Tylko proszę, niczego nie rób - Poprosił, wychodząc z naszej sypialni, zostawiając mnie tutaj samego.
Tak jak prosił, grzecznie leżałem, czekając aż wróci, niestety tego się nie doczekałem, odpływając do krainy snów.

Twoje oczy otworzyłem, czując na sobie czyjeś spojrzenie, jak się okazało mojego męża i pani jeziora, która przyglądała mi się uważnie, analizując mój wygląd i stan zdrowotny.
- Dzień dobry Mikleo, jak się czujesz? - Zapytała, chcąc utrzymać ze mną kontakt wzrokowy.
- Gorąco mi - Powiedziałem, ciężko przy tym oddychając.
- Sorey czy podczas pełni coś się wydarzyło? - Usłyszałem rozmowę tej dwójki stojącej nade mną, niestety mój mąż nie miał pojęcia, co działo się podczas pełni tak jak i zresztą ja sam, w tej sprawie żadne z nas nie było w stanie jej pomóc.
- Podejrzewam, że to skutek uboczny pełni, coś musiało się stać, wywołując u niego ten stan - Wyjaśnił, czym delikatnie przeraził mojego męża.
- Da się to jakoś leczyć? Da się coś zrobić, aby poczuł się lepiej? - Zapytał zmartwiony, trzymając moją dłoń.
- Tak, na szczęście wystarczy, aby zażywał zioła, które mu przygotuje, a w ciągu kilku dni powinien wrócić do zdrowia - Odezwała się, gdy rozmawiali między sobą, trochę tak jakby mnie tu nie było, ale w sumie i tak nie miałem siły nic mówić, a więc trochę tak jakbym faktycznie mnie nie było.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz