środa, 11 października 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Przez całą noc totalnie nie miałem pojęcia, co robię i jak daleko od domu jestem, dopiero nad ranem, gdy mój trzeźwy umysł wrócił, zdałem sobie sprawę, że nie do końca wiem, gdzie jestem, a co gorsza nie miałem pojęcia, dlaczego wszystko mnie boli, to ciekawe już dawno nie miałem aż takich ostrych pełni, najwidoczniej odkąd pojawiły się nasze dzieci, pełnia działała na mnie znacznie delikatniej a teraz gdy maluchy nie są ode mnie aż tak uzależnione, mój umysł wypłatał mi niezłe figle, z powodu których nawet ja nie wiem, co się działo, to znaczy nigdy nie wiem, co się dzieje, ale zazwyczaj nie robię głupot, a przynajmniej odkąd nie ma ze mną demona..
Starając się odnaleźć, drogę powrotną musiałem naprawdę bardzo się skupić, aby w ogóle zorientować się, gdzie jestem i dlaczego jestem tak daleko od domu, co mi w ogóle odbiło, aby zapuszczać się aż tak daleko?
Powrót do domu zajął mi trochę czasu, ale gdy już w końcu się w nim znalazłem, odczułem ulgę, byłem przynajmniej w miejscu, które znałem i w którym mogłem odpocząć, a przynajmniej tak mi się na początku.
Wchodząc do środka naszego domu, dostrzegłem od razu dzieci która bawiły się w salonie i szczerze nadzieję miałem, że mnie nie dostrzegą aż do momentu, w którym chociaż trochę się ogarnę, bo jak na razie wyglądam paskudnie.
- Mama wróciłaś! - Krzyknął Haru, gdy tylko mnie zobaczył.
- Mama! - Krzyknęła równie głośno Hana, wspólnie do mnie podbiegając, mocno się do mnie przytulając.
- Cześć maluszki - Przywitałem się z nimi, uśmiechając do nich łagodnie.
- Mama gdzie byłaś?
- Miałem coś do zrobienia, ale już jestem i nigdy się nie wybieram - Obiecałem, całując je w czoła, dostrzegając mojego męża, który był na mnie wściekły, a przynajmniej na to wskazywała jego mina poważna i przerażająca.
- Dzieci zajmijcie się chwilę sobą, tatuś musi poważnie porozmawiać z mamusią - Odezwał się Sorey, chwytając mój nadgarstek, ciągnąc mnie w stronę kuchni.
- Gdzieś ty się do ciężkiego diabła podziewał i dlaczego wyglądasz, tak jakby cię ktoś pobił? - Zapytał, zmartwiony przyglądając mi się z uwagą.
- Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia, gdzie się podziewałem, ale gdy wróciłem do pełnej świadomości, stałem nad wodospadem bardzo daleko od domu i nie powiem, widok był naprawdę piękny, ale nie wiem, jak się tam znalazłem. I nie wiem, czemu jestem taki poobijany, ale raczej się z nikim nie byłem, chyba skądś spadłem - Przyznałem, przyglądając się temu, jak wyglądałem i temu ile siniaków posiadałem.
- Co ci w ogóle odbiło, żeby uciekać? Nawet nie masz pojęcia, jak ja się strasznie o ciebie martwiłem. A co gdyby ktoś cię skrzywdził? Albo co gorsza, gdyby coś ci się poważnego stało? A ja nie byłbym, w stanie już cię odnaleźć. Przecież bym tego nie przeżył - Mówił do mnie, tak jakbym naprawdę zrobił to specjalnie, a przecież ja nawet tego nie pamiętam, nie wiem, dlaczego to zrobiłem i co się stało, ja po prostu podczas pełni nie panuje nad sobą.
- Ja przepraszam, ale nie wiem co się ze mną dzieje podczas pełni, przecież gdybym był świadom tego, co się dzieje, nie zostawiłbym cię z dwójką dzieci i na pewno nie zrobiłbym ci czegoś takiego - Wyznałem, czułem się naprawdę źle z powodu tego, co zrobiłem, mimo że nie zrobiłem tego z premedytacją.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz