Westchnąłem cicho, otwierając usta, aby odpowiedzieć mu na pytanie, powstrzymując się przez krawca, który podszedł do nas, pokazując mi piękny biały strój z niebieskimi dodatkami, które idealnie do mnie pasowały.
- Jest idealny - Odezwałem się zadowolony, nareszcie dostając coś, co tak prawdziwie wpadło mi w oko. I coś, co naprawdę chętnie chciałam ubrać.
- Podoba ci się? - Spytał Sorey, przyglądając się uważnie ubranią, które założyłem na swoje ciało.
- Tak, teraz mam to, czego szukałem - Wyznałem, idąc do przebieralni, aby na ciało założyć biały ślubny strój, który potrzebuję kilku poprawek, aby idealnie na mnie wyglądał, ale już i tak teraz czuję się w nim naprawdę dobrze. - I jak? - Zapytałem, pokazując się mężowi w stroju.
- Ładnie ci - Powiedział, podchodząc do mnie, aby obrócić mnie wokół własnej osi, przyglądając się z uwagą. - Tylko chce wiedzieć, czy ty tego chcesz, bo ja nie chce, abyś się do czegoś zmuszał - Powiedział, patrząc na mnie prosto w oczy.
- Chce tego i to bardzo tego chcę - Wyszeptałem, zbliżając się do niego, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku, bardzo chcąc, aby był pewien, że tego właśnie chcę, do niczego się nie zmuszam i pragnę tego ślubu tak samo mocno, jak on.
- Jesteś pewien? - Dopytał, kładąc dłonie na moich biodrach, patrząc prosto w moje oczy, całując delikatnie moją szyję.
- Tak Sorey, proszę, nie pytaj już o to więcej, chce tylko ciebie, a ślub będzie zliczeniem tego wszystkiego - Wyszeptałem, zadowolony ze stroju, który miałem na sobie założone, teraz wyglądałem idealnie i odważnie mogłem pójść z nim do ślubu.
- Jeśli jesteś pewien - Wyszeptał, jeszcze raz uważnie mi się przyglądając, aby zdecydować, że to właśnie ten strój będę miał założony na naszym ślubie.
- A ty już coś sobie wybrałeś? - Zapytałem, zakrywając zasłonę, aby móc spokojnie przebrać się w swoje codzienne ubrania.
- Nie, ja chyba wybiorę cokolwiek, byleby wyglądać dobrze, ale nie lepiej od ciebie - Stwierdził, co wywołało u mnie ciężkie westchnięcie. On naprawdę chce, abym to ja wyglądał dobrze, a co z nim? Przecież ten ślub jest ważny dla mnie, ale i dla niego. Oboje musimy wyglądać idealnie czyż nie?
- Hej Sorey, nie może tak być, ty też masz prezentować się dobrze - Powiedziałem, wychodząc z przebieralni, zerkając na mojego ukochanego mężczyznę.
- Ja? Miki Przecież to panna młoda ma wyglądać pięknie na ślubie, a nie pan młody - No i tu mnie zaskoczył, przepraszam bardzo, ale jaka panna młoda. Przecież my nie mamy żadnej panny młodej. Chyba że ja o czymś nie wiem.
- Panna młoda? Przecież na naszym ślubie nie będzie panny młodej - Odezwałem się, nie rozumiejąc jego słów.
- Panny młodej nie mamy, ale ty idealnie się na nią nadasz - Powiedział, uśmiechając się do mnie głupkowato.
- Pff chciałbyś - Mruknąłem, przewracając oczami, nie mając zamiaru być żadną panną młodą, sukni ślubnej przecież nosić nie będę. - Ty to się lepiej skup na swoim ubraniu ślubnym, a nie gadaj głupot - Mruknąłem, uderzając go delikatnie w tył głowy.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz