Wytłumaczenie męża ani trochę mnie nie uspokoiło. Co więcej, jeszcze bardziej miałem wrażenie, że to jednak była moja wina, bo wtedy za bardzo wybuchłem. Cholera, za bardzo dałem ponieść się emocjom i zmęczeniu, teraz Miki przeze mnie cierpi. I nie wiem, co mam zrobić, by czul się dobrze. Jestem beznadziejnym mężem, i to do potęgi, i ja nie wiem, jak on mógł kiedykolwiek stwierdzić, że jestem dobrym mężem. Gdybym był, to by się w tym momencie tak źle nie czuł. A gdybym jeszcze był dobrym ojcem, no to poradziłbym sobie z dziećmi w pełnię, kiedy Mikleo się potrzebował wyszaleć. A ja na niego tak nakrzyczałem, podczas kiedy on tylko potrzebował mojego wsparcia. Jak tak teraz to do mnie dotarło, to zdałem sobie sprawę, że ja naprawdę głupim aniołem jestem. A rodziny to ja w ogóle nie powinienem mieć. I na tak wspaniałą drugą połówkę jak Miki to ja nie zasługuję.
Czując się źle z powodu tego, że mój mąż się czuł źle, wróciłem do dzieci, które trzeba było umyć. Mikleo w ciszy zajął się kuchnią, a mnie przypadło w udziale zajęcie się dziećmi, które trzeba było umyć. Najchętniej to bym poprosił Mikleo, by poszedł się położyć się spać, a ja zająłbym się tu wszystkim, ale pewnie i tak by mnie nie posłuchał. Poza tym nie wiem, czy on w ogóle chce ze mną rozmawiać. Do tej pory odpowiadał zdawkowo, tak, jakby nie chciał prowadzić ze mną konwersacji. Więc skoro nie chce, to nie będę go do niczego zmuszał.
Mimo, że nie czułem się najpewniej, uśmiechnąłem się do moich pociech szeroko i zabrałem je do łazienki na górze, by je porządnie wykąpać i przebrać w ich piżamki. Zauważyłem, że od jakiegoś czasu nie muszę zmieniać ich pieluszek, co akurat było dla mnie na plus, bo to moja ulubiona czynność nie była, ale też jedocześnie nasze maleństwa cały czas bardzo dużo jadły. Chyba to dlatego, że je przyzwyczailiśmy do regularnego jedzenia... no ale przecież jak dzieci jeść wołają, to im nie będę nic nie dawał.
- Dada, poczytasz? – zapytała Hana, wpatrując się we mnie swoimi wielkimi oczkami, na co uśmiechnąłem się delikatnie.
- Poczytam, skarbie, poczytam – odpowiedziałem, gładząc ją po główce, a następnie wstałem z łóżka, by podejść do niewielkiej biblioteczki i wybrać jedną z bajek, albo książek o historii, bo ich też tu dużo było. Chyba nawet więcej niż książek z bajkami.
Wybrałem książkę, którą czytałem im ostatnio, a następnie zapaliłem sobie dodatkowe świeczki, by wszystko widzieć, no i zacząłem czytać. Nie byłem pewien, czy aż tak się nadawałem do czytania, jak dla mnie głos Mikleo był o wiele przyjemniejszy niż mój, ale nie mogłem go obarczać dodatkowymi obowiązkami. I tak pewnie sprząta kuchnię w tym momencie, chociaż nie powinien, powinien odpoczywać, ale pewnie do niego to nie dotrze, jak mu to powiem.
Haru zasnął dosyć szybko, ale Hana... cóż, jej to czytałem i czytałem, i robiłem to tak długo, że już słyszałem, jak Miki wchodzi do naszej sypialni, no a mała dalej wpatrywała się we mnie swoimi cudownymi lawendowymi oczami. W końcu jednak mała zasnęła, przytulona mocno do tej maskotki, co jej dzisiaj kupiłem, dzięki czemu i ja mogłem pójść spać. Czy powinienem jednak iść do naszej sypialni? Nie wiem, czy Miki by tego chciał. Ja z chęcią bym się wtulił w jego ciało, ale on chyba nie szukał kontaktu ze mną. No i, gdybym zasnął tutaj, w tym fotelu, to dzieci na pewno obudziłyby mnie pierwsze, i ja bym się nimi zajął, dzięki czemu mój Miki się wyśpi, a na to zasługuje. Tak, to jest dobry pomysł. Będą mnie plecy boleć, ale za to mój mąż odpocznie, więc dla niego się poświęcę. Muszę się w końcu poprawić i w byciu mężem, i w byciu rodzicem.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz