wtorek, 10 października 2023

Od Soreya CD Mikleo

 To, że poszedłem rozdać zaproszenia po obiedzie, czyli późnym popołudniem, było bardzo dobrym posunięciem taktycznym. Owszem, uwielbiałem spędzać czas czy to z Alishą, czy to z Lailah, ale nie chciałem zostawiać za długo Mikleo samego z Haru. Powinienem mi pomagać, nie dokładać pracy, więc chciałem do niego wrócić jak najszybciej. I tak musieliśmy posiedzieć godzinę u królowej, która tak szybko nie chciała wypuścić małej. No i też mieliśmy czas, by trochę porozmawiać o ślubie, za który w głównej mierze ona płaci, co mi sie strasznie nie podobało, no ale nic z tym nie mogłem zrobić, bo ona mi by nie pozwoliła. Na dniach miałem tu przyjść z Mikim wybrać dekoracje oraz menu. Nie wiem, po co to całe menu, przecież będzie tu u nas tylko kilku gości, z czego chyba większość to Serafiny, które jeść nie muszą, no ale Alisha uznała, że to bardzo ważne jest. A ja jej ufałem, ona znacznie bardziej zna się na ślubach i weselach. Ja byłem tylko na jednym. I to tak dawno temu, że już kompletnie o nim nie pamiętałem. Poza tym, że Miki był kobietą i wszystkim się podobał, co mnie osobiście ani trochę się nie podobało. 
U Serafinów też trzeba było trochę posiedzieć, gdyż Hana była zachwycona nowym wujkiem i ciocią. Trochę jej nie rozumiałem, ja za bardzo zachwycony nimi nie byłem. Trochę ich nie rozumiałem, szczerze mówiąc. Mikleo też trochę nie rozumiałem. Więc może jednak nie rozumiem go dlatego, że jest Serafinem, a nie dlatego, że kobietę przypomina? Ale ja też jestem Serafinem. I w sumie, też siebie nie rozumiem, więc tak właściwie to się wszystko zgadza. 
Wieczorem, kiedy wracaliśmy do domu, Hana była tak zmęczona, że musiałem ją nieść. Znowu. Miki chyba by mnie zabił, gdyby widział, ale ją dzisiaj nosiłem, ale nie potrafiłem jej odmówić. Wyciągała rączki i już mnie miała. Zresztą, wcale taka ciężka nie była, więc mogłem ją nosić, ile tylko będzie chciała. Mam siłę, no to muszę ją wykorzystywać, czyż nie? 
Kiedy wszedłem do domu, panowała w nim kompletna cisza, co mnie trochę zaniepokoiło. By nie obudzić Hany nie krzyczałem, tylko wpierw rozejrzałem się na dole, gdzie nikogo nie było, a następnie na górze. Haru spał w swoim łóżeczku, tak samo padnięty jak Hana, dlatego zaraz położyłem ją obok niego. Miki też spał, ale w sypialni. Ktoś go tu chyba trochę wymęczył. Uśmiechnąłem się delikatnie na ten widok, a następnie podszedłem cicho do niego, okryłem jego ramiona kocem, pocałowałem w czoło i zszedłem na dół. Powinienem był wrócić wcześniej, by mu pomóc, a nie pozwolić Haru na wykończenie go... No nic, teraz chociaż mogłem trochę się zająć sprzątaniem na dole. I zwierzakami, które były bardzo głodne. Swoją drogą, nigdy nie sądziłem, że do Kluski tak bardzo będzie pasować jej imię. Przecież była taką chudzinką straszną, a teraz jest puchata i pulchniutka, a je przecież tyle, co inne koty. Chyba, że gdzieś sobie dojada na boku. Albo dużo poluje na myszy. 
Po nakarmieniu zwierzaków przyszła pora na wysprzątanie dołu. Widziałem, że Miki się już trochę za to zabrał, tylko nie zdążył dokończyć. Zresztą, i tak było za wcześnie na to, bym położył się spać, to chociaż się do czegoś przydam i coś pożytecznego zrobię.

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz