Jego propozycja mnie odrobinkę zaskoczyła. Czyli że zostaje tutaj? Nie idzie do pracy? Wiedziałem, że jest spóźniony, specjalnie go nie budziłem, kiedy rano wstałem. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że nie wiedziałem, na którą godzinę miał. I go wcale w tej pracy nie chciałem. To było dla jego dobra. Im szybciej go wywalą, tym lepiej dla niego, i dla mnie. To miała być przejściowa praca, dla zabicia czasu podczas mojej pracy nad sprawą Kaito, co już skończyłem, dlatego może go skończyć.
– Więc nie idziesz do pracy? – dopytałem, przyglądając się mu z uwagą. Myślałem, że dzisiaj spędzę czas sam, więc nie szykowałem się jakoś specjalnie. Miałem na sobie tylko bieliznę i jedną z jego koszul, i absolutnie żadnych planów na dzień dzisiejszy. To aż takie dziwne było, nie mieć nic do roboty, kiedy tyle tygodni spędziłem nad intensywną pracą, którą wykonywałem od bladego ranka do późnej nocy.
– Nie, nie ma to sensu. Teraz musiałbym się ogarnąć, przebrać, zjeść śniadanie, dotrzeć tam... Dotarłbym tam tylko po to, by usłyszeć, że jestem zwolniony. To już ten czas wolę spędzić wraz z tobą, a tam pójdę przy następnej okazji – odpowiedział, uśmiechając się do mnie szeroko.
– Skoro tak stawiasz sprawę, to nawet lepiej. Wypadałoby załatwić kilka spraw na mieście związanych z naszym ślubem. Nie jest tego bardzo dużo. Przede wszystkim kapłan, musimy już zarezerwować z nim termin. I też do krawca wypadałoby się udać, musi cię zmierzyć i zapisać wymiary. Być może jeszcze zaprezentuje nam projekty strojów, ale tego ci nie mogę obiecać, wczoraj zaniosłem mu moje jakieś przykładowe projekty, na które miał rzucić okiem i poprawić, więc to dosyć mało czasu. No i też możemy na sam koniec zajrzeć do szefa, i pogadać o przyszłotygodniowym grafiku – zaproponowałem po chwili zastanowienia. Z tego co patrzyłem na listę, to tylko tyle możemy na tę chwilę załatwić. No i jeszcze nad menu musimy wspólnie posiedzieć i coś ustalić, bo tego nie zrobiliśmy. Mogliśmy to wykonać wczoraj, nim poszedłem spać. Nie powinienem był spać, i to jeszcze przespać tak cały dzień. Strata czasu. Swoją drogą aż mnie ciekawiło, ile Haru spać potrzebuje, by był wyspany, bo przesypiając cały dzień potrafił się spóźnić. Niesamowita sprawa.
– Miałem na myśli zwykły spacer, taki bez celu... no ale niech ci będzie – przyznał, ciężko wzdychając.
– Na zwykły spacer też przyjdzie pora – obiecałem, po czym zbliżyłem się do niego i złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku. – A teraz bardzo proszę, idź po śniadanie, ja w tym czasie się jakoś sensownie ubiorę – dodałem, prostując się.
– Mi tam się w takim stroju podobasz – wyznał, kładąc dłonie na moich pośladkach i przyciągając mnie bliżej siebie, by się przytulić. Jeszcze mu mało po wczorajszym? Chociaż, biorąc pod uwagę to, jak niewiele się kochaliśmy w czasie ostatnim, to mogło być mu mało. Zatem i dzisiaj będę musiał zadbać o jego dobre samopoczucie.
– A więc mogę wyjść w takim stroju z domu? – spytałem, unosząc w rozbawieniu jedną brew. Chyba się tak jeszcze do końca nie wyspał, skoro bredzi takie rzeczy.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz