środa, 1 maja 2024

Od Mikleo CD Soreya

Czy ja coś chciałem zjeść? Może tak a może nie muszę o tym pomyśleć, słodkości nigdy nie odmowie, ale czy chce zjeść coś w tej chwili? W sumie czemu nie, słodkości się nie odmawia.
- Wiesz, zjadłbym może owoce w czekoladzie? Coś słodkiego i zdrowego w jednym może dzieci też by zjadły i oczywiście ty też, moje ci pomóc - Oczywiście zawsze byłem chętny do pomocy, nie byłbym sobą, gdybym czegoś mu nie zapomniał, nie chcę siedzieć i nic nie robić, gdy on będzie pracował.
- Nie mój drogi, ty skup się na książkach, a ja wszystko przygotuję - Stwierdził, całując moje usta, nim skierował się w stronę kuchni, gdzie zajął się swoimi sprawami, ja mogłem przejrzeć stare książki zakupione przez mojego męża. Z tego, co zauważyłem, były one naprawdę ciekawe, opowiadały o wojnach i królach, którzy nie zasługiwali na swój tytuł, to naprawdę ciekawe książki.
Zaczytany w jedną z książek, na chwilę straciłem kontakt ze światem, wciągając się w całą te historie, nie wiem, nawet ile minęło od rozpoczęcia czytania i ile stałem tak przy tym regale i pewnie stałby tam jeszcze drożej, gdyby Sorey nie zabrał mi książki, w którą się tak wczytałem.
- Hej ja to czytałem.. - Odezwałem się, gdy wyrwano mi książkę z dłoni.
- A ja od kilku minut próbuje do ciebie dotrzeć. Proszę, o to twoje owoce - Wytłumaczył, pokazując mi owoce, które chętnie bym zjadł, ale teraz jeszcze chętniej bym poczytał książkę.
- Dziękuję, ale mogę zjeść za chwilę? Chce przeczytać jeszcze jeden rozdział - Przyznałem, próbując zabrać od niego książkę, co było trochę utrudnione, gdy jego wzrost mi to uniemożliwiał.
- Nie teraz, w tej chwili musisz zjeść owoce - Stwierdził, nie chcąc oddać mi książki, no nic skoro nie teraz to może faktycznie za chwilę, gdy już zjem..
- A dzieci nie będą jadły? - Zapytałem, gdy tylko usiadłem na kanapie, biorąc w dłonie jabłko z czekoladą.
- Nie będą jadły, one są obrażone i nie chcą wychodzić z pokoi - Wytłumaczył, co nawet rozumiałem, gdybym był na ich miejscu, też bym był obrażony i nie wychodziłbym z pokoju.
Rozumiejąc to doskonale, zacząłem jeść, zachęcając do jedzenia mojego męża, który dał się chętnie karmić, a to sprawiało mi radość, przynajmniej sam nie musiałem jeść.
- Zjadłem czy mogę teraz odzyskać swoją książkę? - Zapytałem, uśmiechając się do niego ładnie, chcąc czytać następny rozdział, który na pewno będzie bardzo wciągający.
- Nie, teraz będziemy spędzali razem czas - Stwierdził, delikatnie całując moje usta, przyciągając bliżej siebie.
- I nie chcesz zajmować się pieskie? - Dopytałem tak dla jasności, w końcu piesek jest dla niego teraz najważniejszy i już zdążyłem to zauważyć.
- Nie, teraz spędzam czas z tobą - Stwierdził, co bardzo mi się podobało, chciałem trochę jego uwagi i chciałem też, aby spał znów ze mną w łóżku, a nie na kanapie, bo to wcale miłe nie było.
- W takim razie może mi coś przeczytasz? W końcu i tak nic innego zrobić nie możemy - Zaproponowałem, wiedząc, że przy dzieciach i tak na nic innego sobie pozwolić nie możemy.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz