Zastanowiłem się nad jego słowami, w sumie żadnego alkoholu od dawna nie piłem. Właściwie, to nie piłem go od czasu tego feralnego bankietu. Nie miałem na to specjalnej ochoty, no i też alkohol źle mi się kojarzył, ale teraz przecież nic nie jest w stanie mi grozić. Jest tu tylko mój narzeczony, który nic mi nie dorzuci do szklanki, tak więc napić się spokojnie mogę.
– Każda wymówka jest dobra, by napić się szlachetnego alkoholu, co? – spytałem lekko rozbawiony, wstając od stołu i podchodząc do gablotki z alkoholami i szklankami. Czyli na naszym weselu nie może zabraknąć whisky. I na jego urodzinach także. Chyba będę musiał dokupić trochę więcej tych butelek...
– Nie wiem, o co ci chodzi, ja chcę tylko wydobyć pełnię smaku – odpowiedział niewinne, szczerząc się głupkowato. Ależ oczywiście, że tylko i wyłącznie o to mu chodziło.
Postawiłem szklanki na stole, i nalałem nam złocistego alkoholu tak, jak tego chciał, a następnie usiadliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Posiłek Haru jak zwykle był przepyszny. I że on chciał zostać w tym barze... nie zostałby, nie pozwoliłbym na to. Gdyby chciał pracować dalej w gastronomii, to zapewniłbym mu inną pracę, znacznie lepszą niż to.
Po posiłku nadeszła pora na to, byśmy w dobrych humorach poszli się umyć. Może byliśmy tak odrobinę wstawieni, i być może trochę tak z tego powodu później wylądowaliśmy w łóżku, ja oczywiście pod nim, napawając się jego dotykiem i pieszczotami, którymi to porządnie obdarowywał moje delikatne i niby chłodne ciało.
Dni powoli mijały i nim się zorientowałem, następnego dnia miały być urodziny Haru. Zarówno ja, jak i wszyscy goście pilnowali się, by Haru się o niczym nie dowiedział, ale i tak się stresowałem nieco. Co, jeżeli mu się nie spodoba, albo nie będzie doskonale, albo coś się nie uda, albo... Nie wiem, ale na pewno znajdzie się coś, co mogłoby to wszystko popsuć. Haru na szczęście nie dostrzegł mojego małego stresu, skupiając się na bardziej na pracy, której trochę oboje mieliśmy; pracowaliśmy się nad rozgryzieniem szajki złodziei, która się rozrosła, kiedy straż i gwardia skupione były na sprawie związanej w handlem ludźmi. Nie jest to tak ekscytujące, ale zawsze to coś więcej do roboty, niż patrole i raporty.
– Czemu jutro ja mam wolne, a ty masz pracę? – spytał niezadowolony, kiedy otrzymaliśmy nasze grafiki. Nie wiedział, że także miałem wolne, ale poprosiłem szefa, by mnie wpisał, bo chciałem się upewnić się, że wszystko na urodziny Haru jest gotowe, nie wzbudzając przy tym podejrzeń solenizanta.
– Bo masz jutro urodziny, mój drogi, a ja nie – mówiłem spokojnie, kończąc wypełniać raporty, które oczywiście były na mojej głowie. – I też jutro zabieram cię na kolację. Tak więc jak wrócę i się ogarnę, wychodzimy. Masz być wtedy gotowy. I jeżeli będziesz odczuwał taką potrzebę i chęć, możemy udać się razem na cmentarz – dodałem, zerkając na niego. Lepiej, by myślał, że na jego urodziny idziemy na jakąś drogą kolację, niż udawać, że całkowicie się o nich zapomniało, bo wtedy już by się mógł się domyślić, że coś jest na rzeczy.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz