czwartek, 2 maja 2024

Od Daisuke CD Haru

 Przebieranie go zmęczyło? Przecież się nawet nie przebieraliśmy, pani go tylko mierzyła, by jego strój był do niego idealnie pasujący do niego. Niech się cieszy, że jeszcze nie musieliśmy wybierać, który projekt ma być tworzony, bo spędzilibyśmy tam jeszcze więcej czasu, a to już w ogóle by mu się nie podobało. Już mam wrażenie, że u kapłana się tak trochę nudził, ale na szczęście nie zrobił mi żadnego wstydu, czyli zachować się potrafi, a to najważniejsze. Wiem, że są to sprawy nużące go, i tak nie do końca go interesujące, dlatego byłem z niego bardzo dumny, że tak spokojny był. 
– Jeszcze tylko wypadałoby odwiedzić ten nieszczęsny bar, by już cię wyrzucili tak oficjalnie. I trzeba też udać się do koszar, po grafik. Proponuję zacząć pracę od nowego tygodnia, a teraz sobie zrobić wolne i odpocząć. I spędzić czas ze sobą – zaproponowałem, już sobie powoli wszystko planując. Dzisiaj już niewiele zrobimy, ale jutro mamy cały dzień, i pojutrze... Moglibyśmy ten czas wykorzystać dla siebie. Należało to nadrobić, póki mieliśmy ku temu okazję. Może też trochę na to nieszczęsne menu. Trzeba w końcu tworzyć już listę zakupów... zapasy trzeba zamawiać z wyprzedzeniem, zwłaszcza duże zapasy. 
– To nie jest... taki zły plan – wyznał, uśmiechając się do mnie szeroko, jak to tylko on potrafił, i chwycił moją dłoń. Mój panie, jakie on miał gorące dłonie. On nie ma gorączki? 
– I może jeszcze do końca tygodnia uda mi się ciebie zabrać do medyka – dodałem, przyglądając mu się uważnie. Wyglądał całkiem normalnie; zdrowa, promienna cera, lśniące oczy, piękne włosy, no okaz zdrowia, poza tą temperaturą... Coś z nią musi być nie tak. Oby tylko nie był na nic chory. 
– A po co mam iść do medyka? Czuję się dobrze. Nawet bardzo dobrze – wyznał, delikatnie marszcząc brwi, ewidentnie nie będąc z tego powodu zadowolony. 
– Zakładam, że ostatni raz badałeś się po tej swojej małej pracy dorywczej? – dopytałem, nie chcąc być złośliwy, to było całkowicie poważne pytanie. 
– No tak, bo nie odczuwałem potrzeby, kiedy jestem zdrowy – odpowiedział, a uśmiech zniknął z jego ust, i na jego miejscu pojawił się grymas. 
– Tego nie wiesz. Należy badać się regularnie, i zadbam o to, by tak się działo. Poza tym, martwi mnie twoja temperatura. Jest za wysoka – mruknąłem, tak czysto po ludzku martwiąc się o niego. 
– Już ci mówiłem, że ja taki jestem. Jak ty jesteś chłodny, tak ja jestem gorący – wyznał, dalej nie będąc do końca przekonany. 
– Nie jestem chłodny. Moja temperatura ciała zazwyczaj utrzymuje się na poziomie normalnym. Wydaje ci się, że jestem zimny, bo jesteś za gorący. Ale to na inny dzień, dzisiaj ten twój wspaniały bar i koszary. I możemy udać się na jakiś obiad do restauracji. Albo wrócimy do rezydencji i nam coś ugotujesz, dawno nie jadłem obiadu przygotowanego spod twojej ręki – zaproponowałem, trochę odbiegając od tematu jego wizyty u medyka. Na to przyjdzie jeszcze czas, który nie nadejdzie dzisiaj. A teraz powinniśmy się skupić na dniu dzisiejszym, który jeszcze się nie skoczył. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz