Miałem nadzieję, że Haru zleci wysłanie tego zaproszenia kurierowi, a nie postanowi sobie, że jest blisko, i się przejdzie, i wręczy to osobiście koledze. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby tak zrobił, ale coś tak czułem, że w takiej sytuacji znów by sobie z nim pogadał. I tą małą. A jakby on z nią pogadał, to by się zagadał. I tak szybko by do mnie nie wrócił, a mimo wszystko chciałbym z nim spędzić resztę tego dnia. Jutro idziemy do pracy i mimo, że oczywiście razem pracujemy, to nie będzie to samo. Przez tych złodziejaszków będziemy musieli odwiedzić kilka nieprzyjemnych miejsc. Niesamowite, że aż tak to się rozrosło...
Czekałem cierpliwie, aż Haru wróci i po jakiejś godzinie już wiedziałem, że moje przypuszczenia się spełniły. Mój narzeczony musiał sam zanieść zaproszenie i się zagadał. No i tyle byłoby z miłego spędzenia reszty czasu. Trochę niezadowolony, bo i czemu miałbym być zadowolony, wróciłem do środka. Nie mogłem w końcu za długo siedzieć na słońcu, jeszcze się opalę, i moja alabastrowa skóra już nie będzie taka wspaniała. Co prawda, ukrywałem każdy kawałek swojej skóry przed słońcem, ale i tak wolę nie ryzykować.
Skoro Haru wolał spędzać czas ze swoim znajomym i jego dzieckiem, ja spędzę czas ze sobą. Zacząłem oczywiście od kąpieli, i oczywiście gorącej, by się odprężyć. Co prawda, nie miałem po czym, od czasu tej rozprawy z Kaito raczej się już nie stresowałem, i nie miałem problemów ze snem. Ostatnio owszem, może odrobinkę się stresowałem tymi urodzinami Haru, bo nie byłem pewien, czy mu się spodobają. Okazało się, że był szczęśliwy. Chyba, bo dzisiaj na grobie babci jakoś tak dziwnie posmutniał. Znaczy, domyślałem się, że mógł być taki trochę przygaszony, ja też nie przepadałem za odwiedzaniem grobów, ale tak nie do końca byłem pewien, czy to z tego powodu był smutny, czy może jednak jeszcze coś w tym było.
Po kąpieli i pielęgnacji ciała oczywiście założyłem na siebie jedną z koszul Haru i wróciłem do pokoju. Wpierw nalałem sobie wina do kieliszka, a następnie wybrałem książkę i zająłem miejsce w łóżku. Kociaki od razu wyczuły okazję i wgramoliły mi się do łóżka, oczekując ode mnie pieszczot, których im udzieliłem. Przynajmniej one zwracają na mnie uwagę i chcą mojej atencji, chociaż bym się nie pogniewał, gdybym miał ją od Haru.
– Już jestem – usłyszałem wieczorem, kiedy mój wybranek w końcu wrócił do domu. Zerknąłem na zegarek, by móc określić, ile dokładnie go nie było.
– Cztery godziny. Miałeś problem w znalezieniu kuriera? – spytałem, odwracając wzrok w stronę książki, którą czytałem. Jak się będzie starał o moją uwagę, na o wtedy ją na niego zwrócę.
– Nie, po prostu w drodze pomyślałem sobie, że go odwiedzę. No i tak trochę się zasiedziałem. Lan dalej jest tobą zachwycona – dodał, na co zmarszczyłem brwi.
– Lan? To dziecko? Czemu niby? – spytałem, marszcząc brwi. Kontakt z tym dzieckiem miałem minimalny, i gdyby się tak na mnie nie gapiło, byłby on wręcz zerowy.
– Powiedziała mi, że jesteś bardzo piękny, i miły, i masz ładne świecidełka – wyjaśnił, na co westchnąłem cicho. Byłem niechętny wobec tego dziecka, co raczej wyczuwalne było, a ono tak miło mnie wspomina, dzieci są dziwne.
– Zdecydowanie bardziej wolałbym atencję od narzeczonego niż od dziecka – mruknąłem, wyraźnie dając mu znać, czego w tym momencie potrzebuję.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz