Skoro tak sobie to wszystko zaplanował, nie mogłem pozwolić, aby jego plany runęły w gruzach.
- Odpowiada mi to, możemy pójść najlepiej do baru - Zgodziłem się, ruszając w stronę baru wraz z ukochanym, który mi towarzyszył przez cały ten czas.
W barze rozmowa nie zajęła mi zbyt wiele czasu, szef stwierdził, a raczej były szef wyjaśnił mi, że byłem okropnym przeciwnikiem i cieszy się z mojego zwolnienia, bo jest pewien, że trafi na kogoś lepszego.
Nie przejąłem się tym zbyt bardzo, chcąc tylko opuścić to miejsce, skoro już zdecydowałem, że wrócę do straży to, to zrobię, mimo że trochę się tego boję, nie do końca jestem pewien czy powinienem tam wracać, robię to tylko i wyłącznie dla mojego panicza, który chyba wolałbym, abym tam wrócił, robi to wszystko dla mnie, bo wie, że ją kocham i wie, że kocham go, a dla miłości da się zrobić naprawdę sporo..
W koszarach wcale nie było aż tak źle, zostałem nawet bardzo pozytywnie przyjęty, z czego się akurat bardzo cieszyłem, mimo będzie nie tylko wrócić do pracy, ale i do osób które faktycznie mnie lubią i z którymi będę mógł pracować na co dzień.
- I co aż tak źle było? - Zapytał Daisuke, gdy, gdy tylko opuściliśmy koszary, z nowym ubraniem dla mnie do pracy i grafikiem pracy z Kamei. Akurat z nim lubiłem pracować fajny facet, ogarnięty, chociaż czasem trochę cóż inny niż bym tego chciał, bieganie nie jest jego dobrą stroną, ale ma inne atuty, których w tej chwili raczej nie wymienię.
- No nie, chyba przesadziłem. Myśląc, że będzie aż tak źle i chyba też pierwszy raz straciłem swoją pewność siebie, ale to już minęło, nie zrobię, tego więcej, a przynajmniej taką mam nadzieję - Zapewniłem, uśmiechając się do niego łagodnie.
- Mówiłem ci, że wszystko będzie dobrze, za bardzo dramatyzujesz, wracajmy do domu czy wolisz pójść do restauracji? - To chyba było trochę podchwytliwe pytanie, bo jeśli powiem, tak to pomyśli, że chcę pójść tam, z powodu jakiegoś przystojnego kelnera tego nie chce.
- Wtrącamy do domu - Powiedziałem, to co usłyszeć chciał.
- Cudnie a tam zrobisz mi pyszny obiad - Zadowolony spojrzał na mnie, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Oczywiście mój panie na każde twoje żądanie - Ucałowałem jego dłoń, prowadząc do koni, którymi dostaliśmy się do rezydencji, to było znaczenie szybsze, niż chodzenie pieszo, a więc zaoszczędzę sporo czasu na gotowanie i czas sam na sam z moim pięknym paniczem...
Na obiad przygotowałem dziś perliczkę pieczoną w tymianku z ziemniakami, jak na to, że perliczkę robiłem raz w życiu, wyszła bardzo miękka, a to było najważniejsze.
Mając nadzieję, że paniczowi to zasmakuje, w końcu robię to wszystko tylko i wyłącznie dla niego.
Po przygotowaniu posiłku ułożyłem go ładnie na talerzu, stawiając wszystko na tacy, aby gotowy posiłek zabrać do sypialni, w której już było mojej piękno.
- Proszę obiad, może do niego wypijemy Whisky? Myślę, że perliczka będzie smakowała jeszcze lepiej z alkoholem co tu na to? - Zaproponowałem, szczerze mając nadzieję, że coś dobrego pojawi się na stole poza jedzeniem.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz