Nie podobało mi się to, że jutro mam zostać w rezydencji sam, chciałem pracować z moim paniczem, a urodziny ma się co roku, dzień jak co dzień chyba muszę porozmawiać z szefem, w końcu zdążymy na kolację i cmentarz, gdy tylko wrócimy do rezydencji.
- Nie podoba mi się to, muszę porozmawiać z szefem - Burknąłem, gotowy jeszcze do niego zajrzeć, w końcu dopiero wychodzimy z pracy, a więc daleko nie mam.
- Nie musisz i nawet nie możesz, masz urodziny i masz odpoczywać, przygotować się na kolację - Stwierdził, co jeszcze bardziej mi się nie podobało to niesprawiedliwe.
- Ale.. - Zacząłem, chcąc mimo wszystko zajrzeć do szefa, gdybym był jutro w pracy, przyczyniłbym się bardziej, niż siedząc w rezydencji całkiem sam.
- Nie chcę słyszeć żadnego, ale, zostajesz w rezydencji i masz być czysty, ładnie ubrany i gotowy, gdy wrócę do rezydencji, a i włosy ładnie ułóż, nie chcę, abyś wyglądał przy mnie źle - No tak w końcu nie może tak być, abym wyglądał przy nim źle, muszę się prezentować, nawet jeśli to mi się wcale nie podobało.
- Dobrze, już dobrze, chociaż i tak sądzę, że przy tobie nie da się wyglądać dobrze, jesteś tak piękny, że nikt piękniejszy nie mógłby być - Jak zawsze zasnąłem o to, aby drobny komplement z moich ust się wydostał, wiedząc, jak piękny on jest. i jak bardzo lubi, gdy go chwalę lub podziwiam, mój mały zapatrzony w siebie książę, okaz podziwiania i cudu chodzącego po tym świecie.
- Wiem, że jestem doskonały i piękniejsze ode mnie nie poznasz, ale nie musisz mi tak słodzić, jutro będziesz wyglądał dobrze a może nawet lepiej, już ja o to zadbam, gdy tylko wrócę do rezydencji i zobaczę, jak się prezentujesz - W to akurat nie wątpiłem, on na modzie zna się jak nikt inne, a więc na pewno będę wyglądał tak dobrze, jak tylko to możliwe.
- W to nie wątpię, a teraz już wracajmy, robię się głodny - Zmieniłem temat, naprawdę będąc już głodnym, śniadanie było kilka, a nawet kilkanaście godzin temu mam prawo być już głodny.
Mój panicz zgodził się ze mną, ruszając do rezydencji, gdzie mogliśmy wspólnie zjeść pyszny obiad i spędzić wspólnie czas ciesząc się sobą przed dniem jutrzejszym gdzie mam sam zostać w domu, a on pójdzie do pracy...
Rano a może raczej bardziej w południe, gdy tylko otworzyłem oczy, dostrzegłem, że jestem w pokoju sam. No tak Daisuke poszedł do pracy i mnie nie obudził, a gdyby to zrobił to, chociaż bym się z nim przywitał a tak, no nic, przywitam się, jak już się zobaczymy, po jego pracy.
Mając dużo czasu, wziąłem długą relaksującą kąpiel, po której mogłem założyć świeże ubrania takie, jakie wybrałby dla mnie panicz, dbając o to, aby moja fryzura była nienaganna, bo w końcu tego oczekiwał ode mnie mój narzeczony. Oczywiście musiałem również zjeść śniadanie i poczekać.
Czekanie było naprawdę nudne, nie miałem co robić, nie miałem czym się zajść, myślałem tylko o tym, kiedy wróci mój panicz, mógłby wrócić wcześniej, wcale bym się na niego za to nie obraził...
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz