Szczerze powiedziawszy, wolałbym te urodziny spędzić z moim narzeczonym w rezydencji, sam na sam ta cała kolacja nie była potrzebna, bez tego też by się obeszło.
Grzecznie podążałem za ukochanym, nie rozumiejąc, dlaczego idziemy w stronę jednego z dobrze mi znanych barów, mieliśmy iść do restauracji, dlaczego więc idziemy do baru?
- Gdzie my tak dokładnie się wybieramy? - Dopytałem, zdziwiony, tym w jaką stronę zmierzamy.
- Zobaczysz, trochę cierpliwości - Odpowiedział, co musiałem zrozumieć, spokojnie podążałem za narzeczony, wchodząc do baru, trochę nie rozumiejąc, co się dzieje.
- Co chcesz... - Zacząłem, chcąc zapytać się o to, co chce tu ze mną robić. I pewnie bym zapytał, gdyby nie moi koledzy i koleżanki krzyczący głośno wszystkiego najlepsze.
Zaskoczony, ale jednocześnie bardzo szczęśliwy przywitałem się z każdym, nie dowierzając w to, że mój panicz wymyślił i przygotował to wszystko dla mnie.
Miło było spotkać się z każdym, którego znałem i lubiłem, miło było również spędzić czas z moim towarzystwem, takie proste, zwyczajne zupełnie jak ja, no i mój panicz, który przez cały czas był tam ze mną.
- Tego się po tobie nie spodziewałem - Zwróciłem się do narzeczonego, stojąc na dworze, chcąc odetchnąć świeżym powietrzem.
- Nie? A więc sądzisz, że nie jestem w stanie cię zaskoczyć? - Dopytał, unosząc przy tym jedną brew ku górze.
- Nie o to mi chodziło, ta impreza jest po prostu cudowna, ale nie to mnie zaskoczyło, ty jesteś w stanie takie coś zrobić, ale wiesz, nie spodziewałem się takiego prezentu - Wyjaśniłem, uśmiechając przy tym łagodnie, patrząc na niego z miłością, chwytając jego dłoń. - Dziękuję ci za to, naprawdę tego potrzebowałem - Szczęśliwy nie mogłem tego ukryć, a z resztą, po co miałbym to robić? Dzięki niemu spędziłem wspaniałe urodziny.
- Nie dziękuj, tylko ciesz się, że masz tak fantastycznego narzeczonego, bo żaden inny tak cudowny i wspaniałomyślny by dla ciebie nie był - A on oczywiście zapatrzony jest w swoją cudowną osobę, gdyby tylko mógł, wielbiłby samego siebie, o ile już tego przypadkiem nie robi, bo i to jest prawdopodobne.
- Oczywiście najlepszy na świecie lepszego nigdy już nie spotkam i wiem to doskonale - Zapewniłem go, w jego własnych przekonaniach wiedząc, że tego właśnie potrzebuje.
Do końca urodzin bawiłem się, naprawdę fantastycznie aż żałowałem, że to wszystko musiało się zakończyć, gdyby się dało, spędziłbym tam jeszcze więcej czasu, niestety wszystko, co dobre kiedyś się kończy i tak było już strasznie późno, a wiele osób ledwo trzymało się na nogach, co zmusiło nas do zakończenia imprezy i podróż w swoją stronę.
Zmęczony, a jednocześnie bardzo zadowolony wróciłem do rezydencji wraz z moim ukochanym, pragnąc już tylko zażyć gorącej kąpieli i położyć się spać, fakt mój panicz obiecał mi, że dostanę go, gdy tylko wrócimy do rezydencji i chętnie bym to zrobił, gdyby nie to, że jestem naprawdę zmęczony i do tego trochę upity, oczywiście zachowywałem się, najlepiej jak tylko mogłem, pijąc najmniej z całego towarzysza, a mimo to musiałem odpocząć, aby jutro być w stanie normalnie funkcjonować.
- Co powiesz na gorącą kąpiel? - Zaproponowałem, zdejmując ubranie, w których było mi już naprawdę gorąco.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz