Czy ja go znałem? Oczywiście, że znałem i to nawet bardzo dobrze, Lei pracował ze mną kiedyś w straży i można powiedzieć, że byliśmy jak przyjaciele nierozłączni.
- Tak znam, pracowaliśmy razem - Odpowiadając wstałem z ławki, podchodząc do starego przyjaciela, którego już lata nie widziałem. - Lei jak miło cię zobaczyć po tylu latach - Przywitałem się z mężczyzną, ciesząc się na jego widok.
- Dzień dobry - Usłyszałem cichy, ale jaki słodki głosik.
- Dzień dobry jak masz na imię? - Zapytałem, kucając przy dziewczynce, która była taka słodziutka.
- Lan - Odpowiedziała nieśmiało, kierując wzrok na mojego narzeczonego.
- Bardzo ładnie - Przyznałem, uśmiechając się do niej ciepło, zerkając na mojego narzeczonego, wstając z kolan. - A to Daisuke mój narzeczony - Tym razem bardziej zwróciłem się do mojego przyjaciela niż do dziewczynki, chociaż ona wpatrywała się w Daisuke jak zaczarowana.
- No proszę, ktoś tu się nareszcie ustatkował - No tak nie byłem zaskoczony tym, że właśnie się, że mnie śmieje, w końcu zawsze powtarzałem, że ja to się nie ustatkuje, a tu proszę mam narzeczonego i kocham go nad życie.
- Tak i, jak widzę ty też, nareszcie założyłeś rodzinę, twoje marzenie się spełniło..
- Tak, mam wspaniałą żonę, cudowną córkę i jeszcze jedno w drodze, za kilka miesięcy będzie nas więcej - Zadowolony opowiadał mi o tym, jak bardzo cieszy się z posiadania dziecka i jak cudowne to jest. Wierzyłem mu, chociaż wiedziałem, że nigdy nie będę w stanie tego sprawdzić na własnej skórze, ani ja, ani mój panicz dzieci mieć nie może, a więc to jasne, że nigdy ich mieć nie będziemy, trochę szkoda, ale byłem przecież tego świadomi, gdy zdecydowałem się na ślub z mężem, a nie kobietą.
- Cieszę się, naprawdę się cieszę twoim szczęściem, zasłużyłeś sobie na to - Byłem szczery, naprawdę zawsze kibicowałem mu w znalezieniu prawdziwej miłości i posiadania dziecka, o którym zawsze marzył.
Rozmawiając z moim przyjacielem, poczułem dłoń panicza, która lekko mnie szarpnęła.
- Co się dzieje? - Od razu zwróciłem uwagę na niego, nie wiedząc, czy przypadkiem czegoś potrzebuje.
- To dziecko się na mnie patrzy, zrób coś z nią - Powiedział mi to cicho tak, aby nikt tego nie usłyszał.
Rozbawiony spojrzałem na dziecko, biorąc ją na ręce oczywiście za jej pozwoleniem.
- Nie bój się mój drogi to tylko dziecko - Rozbawiło mnie jego zachowanie, wszystko się spodziewałem, ale takiej reakcji na dziecko to nie.
- Nie boję się - Burknął, tym razem obrażony na mnie za to, co powiedziałem.
- Chcesz może coś od tego pana? - Tym razem odezwałem się do dziecka, aby zrozumieć jej zachowanie.
- Tak, broszkę, jest bardzo ładna - Daisuke nie chciał się zgodzić, w końcu to jego własność i dlaczego ma ją oddawać. Podejrzewam, że dalej uparcie trzymałby się swojego zdania, gdyby nie dziecko, które cały czas na niego patrzyli.
- Dobrze, niech już będzie - Zdjął broszkę, którą podarował dziecku, uszczęśliwiając je tym samym.
Z Lei jeszcze chwilę porozmawiałem, podziwiając jego piękną córeczkę, która w końcu była już zmęczona, chcąc wracać do domu.
Pożegnałem się więc z przyjacielem, licząc na to, że jeszcze się zobaczy.
- Ma naprawdę słodką córeczkę - Przyznałem, rozmarzony o tym, jak by to było, gdybyśmy to mu mogli mieć dzieci.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz