środa, 8 maja 2024

Od Haru CD Daisuke

Od razu wyczułem, że mój narzeczony chcę, abym zwrócił na niego uwagę, tym bardziej że nie było mnie kilka godzin, co zapewne wcale mu się nie podoba. Prawdziwy atencjusz, który ciągnie, chce mojej uwagi, czy mi to przeszkadzało? Oczywiście, że nie, lubiłem okazywać mu atencję, kiedy tylko było to możliwe.
- Oczywiście mój drogi dam ci atencję, której tylko potrzebujesz - Wyznałem, podchodząc do łóżka, zabierając mu książkę z dłoni, zmuszając tym samym na odwrócenie głowy w moją stronę, co pozwoliło mi złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku.
Oczywiście nie planowałem zakończyć tych czułości tylko na pocałunku, chcąc dać mu coś więcej, aby trochę odkupić swoje winy za te urodziny i to jak go zawiodłem.
Przyciągając bardziej do siebie, pchnąłem na poduszkę, schodząc pocałunkami na jego szyję, pieszcząc ją, najdokładniej jak tylko potrafiłem, nie pozostawiając na niej ani jednego śladu doskonale wiedząc, jak bardzo tego nie lubił.
Mój panicz nie miał oporów, aby oddać się mi pozwalając zadbać o niego, najlepiej jak potrafiłem, dziś to ja starałem się dla niego, aby było mu dobrze, pozwalając sobie z nim na ostry seks taki jaki zawsze lubiliśmy, zapominając na chwilę o wszystkim, zajmując się tylko sobą.
Mój panicz tak jak i ja zmęczeni położyliśmy się na miękkich poduszkach, wtulając w swoje ciała, już nie mając sił na słowa lub czyny, pragnąc tylko snu.

Rano Daisuke jak zawsze musiał budzić mnie kilka, a nawet kilkanaście razy, abym w końcu zdecydował się wstać z łóżka, a przyznać muszę, nie było to wcale takie proste, z resztą jak zawsze, ja nigdy nie mam siły na wczesne wstawanie, tyle lat a u mnie się nic nie zmieniło, leniwa ze mnie istota.
W końcu wstałem, doprowadziłem się do porządku, z trudem jeżdżąc śniadanie, na które nawet nie miałem ochoty, rzadko kiedy jestem tak naprawdę głodny z rana, ale jem tylko dlatego, że mój panicz nie wypuści mnie z rezydencji bez śniadania..
Po dotarciu do pracy od razu dostaliśmy listę mężczyzn, których mam zacząć obserwować, prawdopodobne to oni zarządzają szajkami przez nas poszukiwanymi.
- Cudownie - Ciężko wzdychając, zetknąłem na listę, już mając dość, nasza praca ostatnio naprawdę staje się niebezpieczna, ciekawe kto nam zapłaci za to, co może się stać, gdy ci mężczyźnie lub ich małpy od czarnej roboty nas dopadną.
Mój panicz zabrał ode mnie dokumentację, dokładanie ją przeglądając..
- Ruszajmy - Zadecydował gdy tylko odłożył dokumenty na biurku zdecydowanie bardziej chętny do pracy niż ja. To znaczy, ja też byłem chętny do pracy, tylko nie lubiłem chodzić za dziwnymi ludźmi, od tego powinny być inne osoby nie tylko my.
Zauważyłem, że każda gorsza i trudniejsza misja trafia na nas i szczerze nie wiem, czy mi się to do końca podoba.
Nie dyskutując, bo i co by mi to dało, ruszyłem za moim narzeczonym prosto do wyznaczonego miejsca. Tak natomiast okazało się, że tych podejrzanych ludzi jest znacznie więcej, no świetnie jeszcze tego potrzebujemy.
- Nie wejdziemy tam, jest ich za dużo, a stąd niczego się nie dowiemy - Zauważyłem, nie mając pojęcia co w tej chwili mamy zrobić, aby ich podsłuchiwać lub dostać w ich kręgi.

<Paniczu? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz