Jego słowa mnie zaskoczyły. Jakie dojrzewanie? Po co mi dojrzewanie? Ja już nie dojrzałem przypadkiem? Przecież tu na świecie się już pojawiłem jako taki duży anioł, nie musiałem rosnąć od noworodka, tak więc i mnie to dorastanie ominęło, chyba. Zresztą, ten wiek już chyba mi minął, bo od naszych dzieci jestem starszy jakieś dwa lata, jeżeli mój wiek liczy się tak, jak długo jestem tu na ziemi.
– Ale ja już dojrzały jestem przecież, i to na tyle, na ile mogę, lepiej ze mną nie będzie – odpowiedziałem, trochę go nie rozumiejąc.
– Każdy anioł przechodzi okres dojrzewania. Nie tylko anioł, ludzie też, oczywiście, tylko u ludzi to inaczej troszkę wygląda. Ale też przez to będziesz przechodził – obiecał mi, na co zmarszczyłem brwi. Każdy... Ale ja nie jestem każdy. Jestem unikatowy. I unikatowo głupi. I coś tak czuję, że podlegam pewnym wyjątkom, i wcale bym się nie zdziwił, gdybym i teraz nie przechodził tego dojrzewania.
– Ja coś czuję, że nigdy nie dojrzeję. A jak dojrzeję, to albo będę bardziej głupi, albo bardzo mądry. Jedno z dwóch. I w takim przypadku lepiej dla nas byłoby, gdybym nigdy nie przeszedł dojrzewania – wyznałem, uśmiechając się do niego głupkowato.
– Mhm, ale to tak nie działa. Poczekasz, i sam się przekonasz – odparł, ale ja nie chciałem się z tym zgodzić. I udowodnię mu, że wcale tak nie jest, jak przyjdzie co do czego. – A teraz może zajmiemy się się sobą? – zaproponował, na co delikatnie zmarszczyłem brwi.
– A to się już nie boisz, że dziadek nas usłyszy? – dopytałem, tak dla jasności. Jak my mówiłem o tym, że sobie pokorzystamy z nieobecności dzieci w domu, rumieni się przesłodziutko, a tutaj mi takie rzeczy proponuje. Naprawdę go nie rozumiem.
– No cóż, jak to stwierdziłeś, to problem dziadka, że to słyszy – odparł, uśmiechając się do mnie uroczo. Ale bym go teraz popchnął na ścianę, odwrócił tyłem do mnie i tak po prostu go wziął na miejscu tu i teraz... Wiedziałem jednak, że tego zrobić nie mogę. Ten malutki domek nie miał za bardzo żadnych zasłon w oknach, i na pewno ktoś by nas zauważył, a to by mi się tak niezbyt podobało. Mikleo w takiej pozycji i stanie był przeznaczony tylko i wyłącznie dla moich oczu. Poza tym, chciałbym go usłyszeć. I to tak porządnie usłyszeć, a nie tylko jakieś cichutkie pojękiwania. – No ale też nie o to mi chodziło. Chciałem bardzo przyjemnie spędzić czas, a czas przyjemnie można spędzać nie tylko na seksie – wyznał, u cały ten magiczny czar prysł. Ale kiedy tylko wrócimy do domu, to ja już przypilnuję, by mój Miki nie był w stanie usiąść przez tydzień. I mówić jeszcze dłużej.
– Tu są jakieś fajne miejsca? Jakieś jezioro, rzeka? Może pójdziemy na spacer? Psotka też przy okazji by sobie pochodziła i pozwiedzała, bo chyba jej się tu podoba. Spójrz, jaka szczęśliwa – odezwałem się, patrząc na szczeniaczka, który właśnie podszedł do męża i wesoło zaczął merdać ogonkiem na znak przyjaźni. No co za kochane maleństwo, po prostu schrupać, porwać w ramiona i nigdy nie wypuszczać. Zupełnie jak Mikleo. A więc mają ze sobą coś wspólnego.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz