Aż za dobrze zdawałem sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje mogą mnie spotkać. Nie dość, że sama może być okropna, poród straszny, to jeszcze przecież połóg, ja to wszystko wiem. W teorii. Brzmiało to przerażająco, jeszcze jak się weźmie pod uwagę możliwe komplikacje, ale by temu zapobiec, będę o siebie dbał, i będę także pod opieką najlepszych medyków, waham się jeszcze nad zaproszeniem jakiegoś uzdrowiciela, by mieć nad sobą jakąś pomoc magiczną. Trochę jeszcze martwię się o swoje ciało, które na pewno się zmieni. I to na gorsze. Dlatego niech mnie podziwia, póki jestem piękny. I niech mnie tylko spróbuje zostawić, to oj, nie chciałbym być wtedy w jego skórze.
- I będziesz mnie dalej kochać, kiedy będę na ciebie krzyczał za byle głupotę, bo moje hormony będą szaleć? Albo kiedy moja skóra będzie obwisła, i pełna rozstępów? – spytałem, zabierając się za kolejne rozstawianie pionków. Skoro tak dobrze mu idzie, najwyższa pora na to, by zacząć obierać nieco zaawansowane taktyki. Skoro perfekcyjnie opanowałem podstawy, co bardzo szybko mu poszło, z czego byłem dumny. Nie każdy tak szybko łapie podstawy. Zobaczymy, jak mu pójdzie ze średnim poziomem trudności.
- Oczywiście. Dalej będziesz dla mnie piękny, i dalej będę cię kochał. I będę ci pomagał, i wspierał, w każdym momencie ciąży i po niej. I wychowywaniu dziecka oczywiście. Ale gdybyś się rozmyślił, to nic się nie dzieje, w pełni to zrozumiem – wyznał, dalej trochę mnie chcąc przekonać do zmiany zdania. Nie rozumiałem tego. Chce być ojcem, a jednak chce mnie odwieść od tego pomysłu.
- Już jestem nastawiony na zmianę, i już jest wszystko opłacone, i przygotowane, i zaplanowane. Znaczy, prawie wszystko. Jeszcze nie myślałem nad imieniem. I się zastanawiam nad tym, który pokój byłby pokojem dziecięcym. I którykolwiek by to nie był, na pewno będzie musiał być wyremontowany. To będę musiał jeszcze przemyśleć. Proszę, zaczynaj – gestem ręki zaprosiłem go do dalszej gry. Jak już go nauczę, to mu nie dam spokoju i mam nadzieję, że wkrótce będziemy grać naprawdę poważne partie.
- Jesteś niesamowity – wyznał, wykonując pierwszy ruch.
- Zgadza się, jestem. Tylko nie wiem, co sprawiło, że tak myślisz – odpowiedziałem, delikatnie marszcząc brwi.
- Wszystko. Po prostu niesamowity jesteś. Wspomnę raz, że czegoś bym chciał, a następnego dnia już to jest – wyjaśnił, co zmusiło mnie do zastanowienia się. Czy tak było? No nie wiem. Jeżeli mam taką możliwość, to by dać mu coś, czego chce, no to to robię.
- Dajesz mi od siebie najlepsze, co możesz, i ja staram się odwdzięczyć tym samym. I tak czasem mam wrażenie, że to z mało – powiedziałem zgodnie z prawdą. Czuję, że mogę mu dać jeszcze więcej, lepiej okazać mu moją miłość do niego. Dziecko chyba jest chyba najcenniejszym, co mogę mu dać. Obym tylko był w stanie zajść w ciążę. I żebym się mu podobał jako kobieta, bo jak się mu nie będę podobał, to się nie podnieci i tyle będzie z dziecka. Tego się chyba najbardziej obawiam, że przestanę się mu podobać. – Za bardzo szarżujesz, mój drogi, i odsłoniłeś króla – dodałem, kończąc partię.
- Chyba szczęście mnie opuściło – westchnął cicho, chyba odrobinę zasmucony. Albo bardziej zrezygnowany.
- To nie kwestia szczęścia, a tego, że trochę podniosłem poprzeczkę i zastosowałem pułapkę, w którą po prostu wszedłeś. Musisz zacząć myśleć na przód, wziąć pod uwagę przeciwnika. Tutaj popełniłeś błąd, spróbuj go zrozumieć – poprosiłem, przestawiając figury do momentu, zanim to Haru mi się pięknie odsłonił.
- A więc dałeś mi taryfę ulgową – mruknął niezadowolony, na co pokręciłem przecząco głową.
- Nie dałem. Uczę cię, więc stosowałem taktyki dla początkujących. A że już podstawy opanowałeś, mogę ci pokazać nieco bardziej zaawansowane ruchy. Muszę też przyznać, że bardzo mi zaimponowałeś. Szybko ogarnąłeś podstawy, i to nie było szczęście poczatkującego – powiedziałem, po czym musiałem zakryć usta, bo poczułem potrzebę ziewnięcia. Trochę długo graliśmy. Ile my dzisiaj partii przegraliśmy... ale byłem zadowolony z jego progresu, i też bardzo dumny.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz