A więc miałem rację, ktoś mu za często powtarzał to, że jest głupi, a on to w końcu uwierzył i jak się teraz coś mu udaje, to zgania to na szczęście. To będzie cięższe, niż się spodziewałem, ale w końcu sprawię, że w siebie uwierzy. Nie ma mowy, że tak szybko się poddam. Będę w niego wierzyć niezależnie od tego, co on będzie o sobie myślał.
- To nie tylko szczęście. Gdybyś mnie nie zainteresował i nie rozbawił swoją osobą, nic by z tego nie wyszło – wyznałem, nie widząc sensu, by to ukrywać. To jest normalnie, że jednak coś musi zainteresować nas w tej drugiej osobie, by to się rozwinęło. Jeżeli nie wygląd, to właśnie jakieś zachowanie.
- A co cię we mnie zainteresowało? I rozbawiło? – dopytał, przyglądając mi się z uwagą i zainteresowaniem. Nie mówiłem mu o tym nigdy? Moja pamięć jakaś taka ostatnio słabsza się robi. Starzeję się. Albo brakuje mi jakichś składników. Muszę trochę bardziej skupić się na swojej diecie.
Chwilowo wróciłem wspomnieniami do początków naszej znajomości, chcąc mu podać jak najdokładniejszą odpowiedź. Tylko to było tak dawno... doskonale pamiętałem emocje, które mi wtedy towarzyszyły. Jednego byłem pewien, nikt nigdy nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak on.
- Twoja pewność siebie i ignorancja wobec mojej osoby. Nikt do tamtej pory mnie tak nie potraktował, to było dla mnie nowe, intrygujące, lekko denerwujące także. I bardzo mnie rozbawiło, jak się irytujesz, niewiele trzeba było zrobić, by cię wytrącić z równowagi. No i też mimo wszystko twój wygląd przyciągnął moją uwagę. Dobrze wyglądasz, masz symetryczne rysy, odpowiednie proporcje, ale to oczy najbardziej mnie zafascynowały. Duże, lekko zaokrąglone, z piękną, złotą tęczówką. Takich nigdy nie widziałem. Twój ruch – odezwałem się, kiedy już rozłożyłem wszystkie pionki.
- Nie powiedziałbym, że moje oczy są fascynujące. Są zwykłe. Za to w twoje mogę się wpatrywać cały czas i nigdy mi się to nie znudzi – wyznał, uśmiechając się do mnie szelmowsko, oczywiście nie przyjmując do siebie mojego komplementu.
- Niebieski to popularny kolor. Staram się go podkreślić i pogłębić za pomocą dodatków, ubrania, więc wydawać się może trochę inny. Za to ze złotymi tęczówkami to ja się nigdy nie spotkałem. Chciałbym, by nasze dziecko odziedziczyło oczy po tobie – wyznałem całkowicie szczerze. Co prawda, to nie ja będę to wybierał, ale skoro szanse będą pół na pół, to mogę sobie marzyć. Do tego jednak jeszcze bardzo dużo czasu, że też tę miksturę trzeba tyle warzyć.
- A skąd ta myśl o dziecku? – spytał, delikatnie marszcząc brwi.
- Chcesz zostać ojcem, prawda? Nic się nie zmieniło? – dopytałem, troszkę przestraszony tym, że coś się u niego zmieniło. Nie kontrolowałem tego, bo mi się wydawało, że to pragnienie jest w nim niezmienne, ale chyba się pomyliłem...?
- No nie zmieniło się. Ale dalej nie rozumiem, co do ma do tego wszystkiego – odpowiedział, na co cicho odetchnąłem z ulgą. Nie pomyliłem się.
- Ty chcesz dziecka, a ja obiecałem ci, że dam ci wszystkiego, czego chcesz. Łącznie z dzieckiem. Będzie się to wiązało dla mnie z pewnym poświęceniem i wyjściem ze swojej strefy komfortu, ale już to przemyślałem wszystko i jestem gotów. A przynajmniej jeszcze mam mnóstwo czasu do przyzwyczajenia się do tego, że na jakiś czas zostanę kobietą. I ty w sumie też. Ten eliksir strasznie długo i dokładnie trzeba warzyć, a przynajmniej taką informację dostałem. Twój ruch, mój drogi – pospieszyłem go zdając sobie sprawę, że jeszcze w ogóle się nie ruszył. – Coś się stało? – spytałem, dostrzegając jego... nie wiem, jak to opisać, ale myślę, że mogę to nazwać zszokowanym wyrazem twarzy. Tylko co go tak zszokowało? Kiedyś już o tym rozmawialiśmy. Co prawda, było to kilka miesięcy temu, i nie potwierdziłem, że się na to zdecydowałem, ale zasugerowałem, że mogę to zrobić, i to robię. Najgorsze chyba będzie wyłączenie mnie z życia społecznego, bo gdzie niby się będę pokazywał jako kobieta, ale jakoś to przetrwam.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz