sobota, 13 lipca 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Mimo, że Yuki nie zareagował jakoś bardzo źle, miałem wrażenie, że jednak dostrzegłem w jego oczach zaniepokojenie, coś takiego na wzór zawodu. Mimo, że wsparł mnie słowami, uśmiechnął się do mnie, był zaskoczony. I to mocno zaskoczony, w ten negatywny sposób, chyba nie spodziewał się po mnie czegoś takiego. Na swoją obronę mogę tylko dodać, że także się tego nie spodziewałem, mój plan był nieco inny, ale oczywiście nie wyszedł. W sumie, to rzadko kiedy coś idzie z moim planem. Teraz to tak połowicznie się udało, bo Abaddon nie żyje, ale ja za to już tak. Dalej się nie przygotowałem na to, jak mam żyć z tym, kim jestem. A Miki liczy na to, że sobie poradzę, jak ja nie wiem, jak. Już jako anioł średnio sobie radziłem, a co dopiero teraz jako demon. 
- Widzisz, było tak źle? – spytał Mikleo, chyba będąc zadowolony. W sumie, czemu nie miałby być zadowolony, on nie miał się czym przejmować, ja już tak. 
- Yuki nie był zachwycony. Nie powiedział mi tego wprost, ale widać było to w jego oczach – przyznałem, dopiero teraz pokazując mu mój smutek. Nie chciałem, by wcześniej Emma i młody dostrzegli, że coś jest nie tak. Już wystarczy, że Yuki wie, i już niedługo jeszcze reszta naszych dzieci się dowie. 
- Ale cię nie odtrącił, nie kazał ci znikać, ani nic takiego. Najwidoczniej musi to trochę przemyśleć. Ja też przecież musiałem trochę przetrawić informację o tym, kim się stałeś. To normalna sprawa – uspokoił mnie trochę, całując mnie w policzek. – Do dwunastej jest jeszcze trochę czasu, może teraz więc pomożesz mi wykąpać Psotkę? – zaproponował, na co delikatnie zmarszczyłem brwi. 
- Miki, nie wydaje mi się, aby moja pomoc była dobrym pomysłem. Psotka nawet nie chce jeść tego, co jej dałem, co dobrze o niej świadczy, bo nie powinna brać jedzenia od nieznajomych osób, więc jakbym miał ją myć, chyba by mnie pogryzła. Zresztą, nawet nie ma jej co stresować, i tak już przez to, że ze mną mieszka, jest wystarczająco zestresowana – wyznałem, drapiąc się z zakłopotaniem po karku. Trochę tęskniłem za możliwością zabawy z Psotką, za głaskaniem jej, przyjazną obecnością, ale nie zmuszę jej do nagłego polubienia mnie. Nawet nie powinno się jej karać za to, jak na mnie reaguje, zachowuje się jak najbardziej poprawnie, traktuje nieprzyjaźnie istotę, której nie powinna darzyć zaufaniem. Miki niepotrzebnie ją karci za każdym tym razem. Aż się boję, jak koty zareagują. Zwierzaki mimo wszystko widzą i czują znacznie więcej, nie byłem więc pewien, czy uda mi się je oszukać. Sądziłem, że tak, ale Psotka dalej nie zmieniła swojego nastawienia, zatem i kotów nie oszukam.
- W końcu się przyzwyczai, potrzebuje więcej czasu, by rozpoznać w tobie twojego pana – próbował mnie pocieszyć, na co pokręciłem głową.
- Dla niej zawsze będę już chyba tylko demonem. I dla kociaków. Gdzie jest w ogóle reszta rodziny? Myślałem, Haru i Hana nie powinni być z tobą? – spytałem, dopiero teraz sobie o nich przypominając. Trochę za dużo mam ostatnio na głowie, muszę w końcu uporządkować swoje myśli i zacząć jakoś tak bardziej się starać. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz